Alienor pisze:ASK@ nie widać żadnych oponek, nogi zgrabne a nie patykowate jak u niektórych modelek - niezła laska z Ciebie

Bo że koty masz piękne to się wie

. I zdjęcia świetne robisz

.
Dzięki piękne za pochwały mojej skromnej osoby.Modelka ze mnie zerowa. Choć uroda jest u mnie niewątpliwa. Tylko wzrost hobbita mi zamyka karierę w tej branży.
Oponki dotyczą kiecek ściśle wyliczonych materiałowo. Przytyłam, fakt do nich ,ale dzięki temu mam mniej zmarszczek.

I włosy mam już inne.Zapałkowe. Dzewicze warkocze" uciachałam. I zmieniłam naturalny, oryginalny mysi kolor

na pasemka. Cud, miód i malina z lustra teraz zerka
Dziś zauważyłam,że albo sobie jedną obszerniejszą kiecę gdzieś zahaczyłam i jest poprzecinana. Albo futra je mierzyły jak dosychała. Staewiam na druga opsję.
Foty nie ja robiłam. Robiła je Jola . Nasza zaprzyjaźniona fotografka.
Małgoś ma rację. Mało piszę o tych kotach co nie chorują.
O rezydentach prawie wcale bo to... rezydenci.
Gwoli stanu posiadania.
Aktualni rezydenci toAngel
Rudolf
Wojtek
Pikuś
Bianka
TymczasyŻwirek
Drospik
Gutek
Mikuś
Chipuś
Karolina
Suri
Myszka
Tami
Sasza
Grześ jest w domu i dobrze się miewa. Zaprzyjaźnił się z rezydentami .Ale jeszcze czasem siedzi płochliwie pod wyrkiem. Jednak jego wypady na pokoje są już dłuższe i pewniejsze.
Telefony o koty są a koty i tak dalej siedzą. Ręce mi opadają . Nie normalna jestem i mam przerost ambicji wymagająco-domowniczych. Dyskusje na temat wyższości kota wychodzącego nad nie wychodzącym są dla mnie marne w swej śmieszności. Jakoś nikt z optujących za wychodzeniem, nie kwapi się zabrać kota ze schronu czy przysłowiowej ulicy, zainwestować w niego i sobie go wypuszczać. Chcą już obrobiomego i na ich warunkach i z przeświadczeniem krzywdy kończą rozmowę. Wszak pieniędzy wydawać darmo nie będą. Często są to ludzie którym koty zdechły bo... wpadły pod auto, były chore... Taka rozpacz w domu zapanowała ale zero wniosków nie wyciągnięto.
Żwiruniek jest teraz kotem porządanym. Tylko nikt nie czyta,że Żwiruś mimo swego ukochania ludzia jest kotem nieśmiałym i nadaje się przede wszystkim na dokocenie.Do domu spokojnego, bez dzieci i ekscesów. A tutaj dzwonią o niego ludzie mający 5 dzieci i 4 psów, albo małe dzieci w dużych ilościach, albo...
W ogóle to mam "szczęście" do długodystansowców .
Dzwoni pani i pyta o Żwira. Z innego telefonu oczywiście. Ale charakterystyczny głos i hałas za jej plecami zapala mi lampkę. Dzwoniła już o Mikusia, Dropsa, Tami...
Dziś zimno było strasznie. Zimno bo wietrznie. Była dziś bura z białymi skarpetkami. Ależ się ucieszyłam. Tak długo jej nie widziałam. Tylko że kotyprawie nic nie zjadły. Nasypałam chrup dużo.Wlałąm ciepłej wody.
Na teranie kotłowni ślady psich łap. Budki wywalone. Nawet w kociej dziurze są ich ślady. Tak się zagapiłam ,że walnęłam zębami , górnymi jedynkami, w łukowatą rurkę łączącą dwie poteżne rurzyska. Ręce mi opadły w poszukiwaniu ich resztek .Znaczy się zębolów. Ale nie trzeba było.Ufff. Były na swoim miejscu choć plomby zadzwoniły deczko i ból się pokazał. Tyle czasu karmię tam, wiem o tej cholernej rurze bo pod nią muszę ugiąć
plecyki by w głębi żarcie nałożyć a teraz zachciało mi się testować zębiska i tępić szkliwo na nich.