Mika właśnie poszła do swojego nowego domu. Pełno tam ludzi, chyba w każdym wieku. Podróż...ok. 100 m była dla niej szokiem. Miałczała w niebogłosy...dobrze, że tak blisko. Nie ma jednak co się dziwić, bo biedactwo nie wychodziło z lecznicy przez ostatnie pół roku.
Na początku schowała się za wersalkę i miałczała, ale poleciłam im przekupić ją jedzeniem - wtedy na pewno ten żarłok poczuje, że to dobre miejsce

Oczywiście! Zjadła ze smakiem i zaczęło się zwiedzanie. Niestety nie mogłam zostać dłużej, ale na pewno zadzwonię i zapytam jak się czuje moja śliczna podopieczna.
Mika dostała świetną wyprawkę od ewar, a ja dołożyłam tam jeszcze pare rzeczy od siebie. Było tego tyle, że papierowa torba nie wytrzymała. Oj żeby jej było tam dobrze...
Ogólnie, moje serce jest w kawałkach. Stasznie ją kocham i chyba się zatęsknię
