Porzucona, zapomniana kotka w typie persa. Już w swoim domku

to już najlepiej bezpośrednio z nim, na pewno nie ma w planach Madzi usypiać, kotka żyje tylko dlatego że zgodził się ją wziąć do lecznicy na waleta, więc może nie jest aż tak absorbującym kotem?

BOZENAZWISNIEWA pisze:
krist pisze:on jest zaganiany, lepiej dzwonić, najlepiej zaraz po 19 wydaje mi się, bo do 19 lecznica działa

Dobrze..ale dzisiaj jestem "nie do życia",więc nie bedę dzwoniła.Jeszcze musze byc pewna,ze mój tata sobie z nia poradzi w razie czego-on się zupełnie nie zna na białaczce,a ja mam rózne zdanie co do wetów,bo większosc jakich poznałam usypia takie koty,nie chca leczyć...Nigdy bym sobie nie darowała,gdyby tak się stało w przypadku kota jakiego i ja juz kocham...

Z tego co wiem to Madzia bierze profilaktycznie Zylaxis , tak jak moja Nela.
Będzie dobrze kicia jest silna choroba była wcześnie wykryta i nie zrobiła spustoszenia organizmu , przy dobrej opiece kicia będzie żyła ho ho ho.

:1luvu:

I co z Madzią? Pojedzie do taty Bożeny?

Wawe pisze:I co z Madzią? Pojedzie do taty Bożeny?

Jeszcze nie wiem,nie uzgodniłam nic z weterynarzem...Boje sie o Madzię

mój tato nie zna się na białaczce i tu jest problem,nie chce ,zeby w razie kryzysu ja uśpiono

Dlatego ta decyzja musi byc przedyskutowana dokładnie
Gdybym sama miała dobra sytuacje finansowa wzięłabym Madzie do siebie

jakieś wieści?

krist pisze:jakieś wieści?

masz pw

wiesci sa takie,ze ja mam połamane okulary,a bez nich jak "bez gaci'....nie moge nic przeczytac,nigdzie zadzwonic.Pan opiekun nie odpisał na e-maila,musze zadzwonić,zrobie to jutro.
Prawde mówiac myslałam,ze adopcja nie dojdzie do skutku,ojciec się boi ,ze jak sie cos stanie to on bedzie miał wyrzuty sumienia,bo się nie zna na białaczce.No ,ale dzisiaj w końcu dojrzał z zona do decyzji i zadzwonili,ze sa zdecydowani zabrac Madzię do siebie.Tak ja zachwalłam,ze sie chyba juz zakochali ....Reszte musi zdecydowac opiekun Madzi,jesli bedzie za Madzia pojedzie do mojego taty...zobaczymy..tez mi zalezy ,zeby to dopiac dobrze i ,zeby nie było kłopotów.Tyle razy się przejechałam na ludziach,ze się narawde boje reczyc nawet za najblizszych...
Na pewno Madzia będzie miała towarzystwo zwariowanego pana,miseczke jedzenia co lubi(co córka karze dawać,czyli ja,więc źle nie będzie).Weta tez tam wyznacze ,pogadam telefonicznie ,zeby wiedział,ze w razie czego (tfu,tfu)maja walczyc o kota,a jak ne będa umieli to sie nia zajmiemy tutaj(czarny scenariusz),ale juz wole wszystkie ewentualnosci wyliczyć.Jak się cos wyklaruje na pewno napiszę

Bożenko, jesteś wspaniała :1luvu:

Oczywiście jak by się coś działo(tfu, tfu) to pomożemy zawsze pomożemy.
Madzia jest bezobjawowa wiec ma szanse w spokoju dożyć starości, przed wyjazdem jak już decyzja zapadnie na 100% i wszystko ustalimy, trzeba jej będzie podać lek na odporność, bo każde zmiany chory czy nie chory kot przeżywa stres. Stres u Madzi nie jest wskazany bo organizm staje się osłabiony i wirus zaczyna działać.

Ja, moją Nele brałam do weta na zastrzyk (Zylaxis) co miesiąc , i strasznie się denerwowała potem przez kilka dni mi kaszlała, teraz zastrzyk sama robię w domu i jest gites, próbuje jej oszczędzić stresu na każdym kroku, czy to goście czy inni w domu Nela zamykana jest w innym pokoju. Strasznie się denerwuje obcymi.

Bożenka wie wszystko o tej chorobie wiec się nie martwię :mrgreen:

Wet obiecał sprawdzć maila i czeka też na telefon 696 285 534 twierdzi że nikt nie dzwonił, a on raczej odbiera (ode mnie zawsze) może nie ten numer wykręciłaś?
Jest pozytywnie nastawiony, a ja mam w planach wyjazd do Siedlec i Białegostoku

Dzieki za namiary wielkimi literami.Juz jestem umówiona z wetem na rozmowę,stacjonarny odebrano,a komórke nie odbierał jak dzwoniłam...Nie wazne,za 40 minut bede wiedziała juz czy ja wyda .Jesli tak to juz 9 .lipca Madzia pojedzie do DS

Madzia niebawem bedzie w swoim DS,czyli przyjedzie do mojego Taty.Pan Doktor jest bardzo miły,wszystkie formalnosci dokumenty,leki przekaze Krzyskowi jak bedzie jechał z Madzią.Bardzo sie cieszę,ze udało sie znalexc dom gdzie i ja będe mogła miec wglad w sytuacje bez problemów.Weta gdzie będzie dalej prowadzona Madzia znam z bdb strony,kiedy tam mieszkałam mój pies i kot mamy tam własnie były prowadzone....No to teraz Zadzwonię z dobra nowina do Taty..bo juz siedza na szpilkach...

to teraz stawiamy Bożenie duże :piwa:

za adoptowanie :kotek:

Po cichu potrzymam kciuki. :ok:

krist pisze::ok:

to teraz stawiamy Bożenie duże za adoptowanie

oj,tam..boje sie ,ze jak ją zobaczę na żywo to nie oddam :twisted:

,ale ojciec powiedział,ze przyjedzie i tak zabierze...
No tak myśle,ze jakaś wyprawkę trzeba naszykować....Wiem co Madzia je,co lubi...będe im zamawiać internetowo bo taniej jest...Tak mi "nakrzyczał"do słuchawki z radosci,ze mało nie ogłuchałam....
Krzysiek Ty będziesz ja wiózł.Myslałam kupic jakis dobry ,wygodny konmtenerek taki ,zeby miała wygodnie...Popatrz tam może coś tanio się kupi,tak ,żeby ją w swoim juz przewieźc i nie stresować.Oczywiscie to akurat sie zapłaci...Dla mnie jest istotne,zeby kontener był solidny i zeby sie nie daj Boze gdzies nie otworzył..bo juz sama raz miałam horror,tyle,ze mi w samochodzie kot nawiał.Madzia ode mnie będzie jechała do siebie autobusem,więc pewnie będe "zawału"dostawać nim dotrą do domu...
Resztę dogadamy na pw,o której przyjedziesz,co jesz,żebym wiedziała czym ugościć w "białaczkowym domu"

Jak mozesz to bym chciała się dowiedzieć o tej drugiej koteczce co tam siedzi w lecznicy,zapomniałam zapytać doktora....

Wawe pisze:Po cichu potrzymam kciuki.

Tak najlepiej trzymac po cichu,nim wszystko sie nie dopnie..to prawda....

Madziulko

Porzucona, zapomniana kotka w typie persa. Już w swoim domku

Kto przegląda forum