oki oki z chęcią

dziś moje dwa maluszki idą do nowego domku, jedyne co mnie pociesza to to, że bedę je odwiedzała..
moje kluski robią się kluchami

znaczy się rosna jak na drożdżach mam duuuużą sesję foto, ale wstawie dziś wieczorkiem lub już jutro ... dwa pozostałe malce pójdą do domków w czwartek lub piątek
heheh i moje dzieciątka nauczyły się kraść...moja córcai na śniadanko wczoraj zażyczyła sobie mięsko w galretce (robocizna teściowej pręga wołowa w galarecie-pycha) ja polazłam na prysznic na pobudkę (nie ma sobota, niedziela - wolne 5:30 pobódka - córcia zawsze tak wstaje) i słysze krzyk Natalki

wyleciałam, w ręczniku, na zakręcie prawie się zabiłam na panelach mokrymi giczami - i moje dziecko płacz, a malce obrabiają jej mięcho

w tej zimnej galarecie

pierwsze co zamiast złapać za talerz to ja kretynka za koty jak jednego sciągnęłam to mordka drugiego wciągała ze smakiem mięcho

w reszcie pomyślałam by łapać mięcho

lepiej późno niż za poźno, ale ze smakiem dojadła Rudka, mnie już też zbrzydł zapach gotowanego kurczaka

to może one tez drobiu mają dość

trochę tego wcięły ale teściowa mocnych przypraw nie dodaje i do dziś nic im nie jeste to już chyba nie odchorują
poza tym kapnęły co oznacza sypialniane łóżko i niestety jak fajnie można bujać się na zasłonkach, w pokoju nie sięgały ale w sypialni z łóżka bez problemu

to co one teraz wyprawiają

nie da się opisać

kompletna demolka nic nie rządzi...i wspaniały ubaw to karuzela na wentylatorze
zdjątka muszę powstawiać tych moich cukierków, które przecudnie mruczą, przecudnie się tulą i sącałe przecudne...wczoraj mi sie łezka zakręciła jak wieczorkiem buszowały w sypialni...i tak z TŻ rozawialiśmy, że gdybysmy mieli jakiegoś zostawić to tylko zamknąć oczy i losować

bo, o każdym z nich jesteśmy w stanie wiele powiedzieć indywidualnie, bo każda kluska to indywiduum

co nie zmienia faktu, że wszystkie jednakowo skradły nasze serducha
