Witajcie ponownie... moje koty w końcu się dogadały... dziękuję Wam za rady i za miłe słowa... moja panika była przesadzona (na szczęście)... aktualnie koty się gonią po całym mieszkaniu, jedzą z dwóch misek ale stojących obok siebie, kuwety wciąż dwie ale mam nadzieję że wkrótce będzie tylko jedna... wciąż jeszcze kotka syczy i goni kocurka ale przechodzi obok bez problemu, zjada w jego towarzystwie i co najważniejsze przyjmuje leki bez problemów a o to najbardziej się baliśmy...
A teraz do rzeczy... Piszę tutaj ponieważ moja dobra koleżanka ma problem... wiem że jesteście organizacją kocią a problem dotyczy piesków...
Może zamieszczę apel koleżanki i więcej info chętnie podam na priv albo w dalszych postach... jeśli możecie pomóżcie... wiem że jest sporo kotów potrzebujących ale tutaj sytuacja też nie jest za ciekawa

"Sprzedam ośmiotygodniowe szczeniaki (ojciec czysty amstaff, matka mieszaniec) urodzone 25 stycznia. Pieski trzykrotnie odrobaczone z wpisami w książeczce zdrowia, nauczone czystości, socjalizowane ze zwierzętami i ludźmi w różnym wieku."
Sprzedaż jest ze względu na bardzo ciężką sytuację materialną koleżanki... żeby nie było od razu uprzedzę ewentualne oskarżenia... Matka szczeniąt nie była specjalnie dopuszczana, nie wiadomo w jaki sposób na teren zamkniętego i ogrodzonego ogrodu dostał się pies i niestety wyszło co wyszło... koleżanka zaadoptowała sunię a raczej zabrała ją okropnemu właścicielowi który trzymał ją w mrozy na dworze, podwórze jego było pełne śmieci a pies był zagłodzony i w opłakanym stanie... Koleżanka uratowała sunię i krótko po tym okazało się że sunia "wpadła"... Początkowo sytuacja rodzinna jak i finansowa sprawiły że cała 8 szczeniaków miała być uśpiona, na szczęście "góra" zgodziła się na zatrzymanie piesków przez 8 tyg... niby wszystkie znalazły dom.... wiele osób je chciało, obiecało dać pieniążki na szczepienia, odrobaczanie... niestety ludzie są okropni... połowa się rozmyśliła i koleżanka została na lodzie... nie chce piesków oddawać do schroniska bo tam mała szansa na to by były zdrowe, usypiać też ich nie chce... szuka dla nich domu i bardzo liczy że chociaż jakiś procent jej wydatków zostanie zwrócony bo tylko o to jej chodzi, matka szczeniąt ostatnio przeszłą operację, miała ropomacicze... jej stan był ogólnie kiepski, na szczęście uratowano ją... operacja miała być teraz gdy są tańsze sterylki... niestety stan zapalny nie pozwolił na czekanie a koszt strasznie wysoki tego... koleżanka naprawdę potrzebuje pomocy dobrych ludzi kochających psy....
Możecie jakoś pomóc, przekazać dalej... jak wspomniałam więcej info zamieszczę jak i profil z facebooka koleżanki jeśli zgodzicie się pomóc i podać to dalej... jeśli nie to zrozumiem i nie narzucam się...
A na koniec mój słodki adoptowany dzięki Wam kocurek - Bodzio i moja wybredna i nietowarzyska kiciunia - Lusia
http://img862.imageshack.us/img862/7821/zdjcie0116.jpghttp://img692.imageshack.us/img692/2596/zdjcie0126o.jpghttp://img31.imageshack.us/img31/8936/zdjcie0121y.jpghttp://img831.imageshack.us/img831/2718/067tq.jpghttp://img267.imageshack.us/img267/6120/064df.jpg