Dzień dobry!
Opowiem Wam niesamowitą historię. Tuż przed Czarkiem, pod koniec września, na Saską Kępę przybłąkała się szara kotka. Też domowa. Zarówno jej jak i Czarkowi porobiłem ogłoszenia i obydwa koty razem trafiły do Metra. Oto jej zdjęcie:

Fajna, nie?

Szybko znalazła dobry dom, przygarnęła ją pani ze Śródmieścia.
Otóż dzisiaj do jednej z karmicielek przyszła dziewczyna, tak około 16 lat. Opowiedziała, że we wrześniu zginęła jej ukochana kotka, szara, z białymi skarpetkami i torsem. Kotka mieszkała w zupełnie innej dzielnicy Warszawy i ona przez te wszystkie miesiące szukała jej w swojej okolicy.
Tymczasem kotka nie zginęła, tylko została w tajemnicy wywieziona przez ojczyma tej dziewczyny. Przywiózł ją na Saską Kępę i porzucił, nic nie mówiąc pasierbicy. No i kotka wówczas pojawiła się u karmicielek i zaczęliśmy szukać jej domu. O całej sprawie wygadała się kilka dni temu matka dziewczyny i wskazała jej gdzie ojczym kotkę wywiózł. Wówczas ona zaczęła chodzić po domach i pytać i tak trafiła do "naszych" karmicielek.
Skontaktowaliśmy dziewczynę z obecną właścicielką kotki. Spotkały się. Kotka poznała swoją poprzednią właścicielkę. Było wielkie wzruszenie i radość. Pewnie w tej sytuacji kotka nie wróci do dziewczyny, której ojczym mógłby zrobić większą krzywdę zwierzęciu. Ale ona teraz wie, że jej ukochana kotka trafiła do dobrego domu i już nic jej nie grozi, pewnie będzie ją odwiedzać.
Życzę wszystkim, którzy zaginionych kotów szukają, żeby się odnalazły

Pozdrawiam serdecznie!
Adam