Krysiek napędziła nam niezłego stracha
Po powrocie z pracy było ok, ale po powrocie z zakupów już nie. Krysia była osowiała, mrużyła ślepka, oddychała przez otwarty pyszczek i kichała. Z uwagi na powyższe zabraliśmy Krystynkę do weta. Okazało się, że ma zapalenie górnych dróg oddechowych

Dostała dwa zastrzyki od pani wet, trzeci robiłam ja. Teraz będzie dostawała po jednym zastrzyku wieczorem przez cztery dni. Krysia miała niezły stres, do tego doszła sterylka i odporność Krysi spadła

Stąd to zapalenie. Przy okazji pytanie:
nie ma ktoś może zbędnego scanomune? Nie bardzo jesteśmy w stanie sfinansować zakup, a Krysi jest potrzebne podniesienie odporności.
Krysia to uosobienie spokoju. W samochodzie nawet nie miauknęła, rozglądała się dookoła i przytulała do ręki. Wyjęta z transporterka skierowała się w moją stronę i usadowiła na "swoim kocyku". Zastrzyki przyjęła bez mrugnięcia okiem

Po wszystkim usłyszała "Krysia, jedziemy do domku" i weszła spokojnie do transporterka. A jeszcze tydzień temu prychała i fukała - aż ciężko w to wierzyć patrząc na nią dzisiaj
Widać zastrzyki zrobiły swoje, bo po powrocie do domu i wyjściu z transporterka, ku naszej wielkiej radości, domagała się żarełka

I dostała pełną michę, którą migiem wyczyściła

Tak więc idzie ku dobremu i proszę trzymać mocne kciuki

Przy okazji odbył się przegląd brzuchola i wszystko z nim ok
