Wczoraj byłam odwiedzić koty,ale jakoś nic nie pisałam.Luis mi się coraz bardziej podoba.To taki mądry kot.Za wetką chodzi jak cień,a kiedy ta operuje,to siedzi pod drzwiami i czeka,aż ta wyjdzie.Potem hop na kolana,albo przynajmniej na krzesło koło biurka.Krzesło jest tapicerowane,Luis głównie biały,a na tym krześle usiadł wczoraj przedstawiciel jakiejś firmy.Był w czarnym garniturze.

Luis czuje respekt przed mężem wetki, kiedy ten się pojawia w drzwiach, Luis chowa się w mysią dziurę.Dzisiaj kot będzie miał lekką narkozę,bo trzeba sprawdzić,co w paszczy.Bez narkozy nie ma szans.Gdybym miała określić,co Luis lubi i kogo to miałabym kłopot.Może ścigać i to bardzo inne koty.Nie wszystkie,ale nie ryzykowałabym.Nie reaguje nerwowo na psy, nie zauważyłam,aby się ich bał ,albo jakoś szczególnie lubił.One jednak go nie zaczepiają,nie wiem,jak byłoby,gdyby któryś go chciał skrzywdzić.Na pewno lubi ludzi,zwłaszcza kobiety.Trudno byłoby mi w to uwierzyć, gdybym go teraz nie znała.Nic nie zapowiadało nakolankowego kota.Ma ładną sierść, waży 4250, a więc jest dobrze zbudowany,ale nie otyły.Czyściutki, oczywiście. Dodam też,że zrobił się baaardzo wybredny.Tam koty nie dostają kitekata, żadnego marketowego świństwa.
Mufka jest zdecydowanie mniej nerwowa.Próbuję dawać jej smakołyki z ręki.Wącha moje palce,ociera się o dłoń,a potem delikatnie wyciąga smakołyk z ręki.Wtedy ją głaszczę.Powtarzam to i chyba zaczyna rozpoznawać mój zapach.Oczywiście majtam jej myszką przed nosem.Mufka umie i lubi się bawić,co mnie cieszy.Kotka jest zdrowiutka, wygląda ślicznie i cały czas mam nadzieję,że zaufa człowiekowi.