Pragnę donieść, że Tolki mają się dobrze.
Nie pisałam wcześniej, gdyż postępów w oswajaniu w zasadzie nie było.
Po zatkaniu dostępu pod wannę "dziki"

przeniosły się pod łóżko, gdzie spędzały praktycznie cały czas, gdy my byliśmy w domu.
Wychodziły tylko w nocy, jadły, biegały po mieszkaniu i na każdy najmniejszy ruch z naszej strony reagowały ucieczką.
I tak by pewnie było nadal, gdyby nie Śrubka, nasz trzeci kotek.
Trzy tygodnie temu zamieszkała z nami 6-tygodniowa kotka, (taka mała, całkowicie oswojona urwiska.)
Wujek Tolek okazał się bardzo opiekuńczy, już po dwóch dniach pozwolił Śrubce się przytulić i pilnował jak śpi.

Ciocia Tola nie była tak wyrozumiała, pokazała kto tu rządzi, okładając małą parę razy po łebku.
Od tego momentu minęły już 2 tygodnie, w tym czasie mieliśmy przyjemność w świetle dziennym podziwiać Tolę i Tolka.
Popołudniami siedzą już nie
pod ale
na łóżku.

Wychodzą do przedpokoju, zbliżają się do nas, co prawda jeszcze bardzo czujnie, gotowe do ucieczki, jednak postępy są ogromne.
Zrobiły się takie ciekawskie, zaglądają co robimy.
Niestety mieliśmy też problemy zdrowotne, okazało się, że i Tola i Tolek cierpią na zapalenie dziąseł. Zgłosiliśmy się na zabieg czyszczenia kamienia i resekcji dziąseł, na szczęście zęby mają w dobrym stanie i nie trzeba było żadnych usuwać.
Żeby ich i nas nie stresować dodatkowym łapaniem na kontrolę, po zabiegu "dzikusy" zostały dobę na obserwacji u Wet'a. Wszystko przebiegło pomyślnie (no może poza mały incydentem - przy próbie zamknięcia "dzików" w klatce, Tola tak bardzo chciała uciec, że z wrażenia mnie ugryzła
i takim to sposobem wszyscy wróciliśmy do domu obolali
Baliśmy się, że po takich traumatycznych przeżyciach Tolki znów nie będą chciały wychodzić.
A tu niespodzianka, tego samego dnia już wyglądały do przedpokoju.
