Dzisiaj dokładnie o 10-ej zaświeciło ostre słońce i zrobiło się wiosennie. Akurat byłam u Kulek. Lila wygrzewała się przed podłogą, dostała tam jeść, ale pilnowałam, żeby spokojnie zjadła. Nie powiem, apetyt jej dopisywał

Jadąc dalej w stronę domku zobaczyłam czarną kocią piękność idącą wzdłuż torów. Obawiam się, że to kocur-reproduktor. Dostał jeść, ale musiałam odjechać, bo płochliwe to bardzo. Głodny nie będzie, bo wsunął sporo jedzenia, zostawił tylko trochę suchej karmy. Sreberka nie było ani koło domku, ani w parku. Kocia mama wygrzewała się pod akademikiem, przybiegła na dźwięk dzwonka i jadła ze smakiem. Jutro Dorota karmi koty.
Serce mi krwawi, bo cztery dorodne sosny umierają

To te, które podpalił bezdomny, bo palił pod nimi ognisko. Z takich
przyjemnych rzeczy jest jeszcze zdechły szczur bez ogona leżący na chodniku pod jedynym mieszkalnym blokiem w tamtej okolicy.