Dzisiaj było jakoś przyzwoicie i pół dnia spędziłam na rowerze. Oczywiście, nie rekreacyjnie, o nie

Jutro ma być ciepło, ale będzie mocno padać, śnieg i deszcz, więc musiałam pozałatwiać jak najwięcej. Dorota nakarmiła wszystkie koty, a nawet i Atola, który tam się pojawił. Wszystkie koty były bardzo głodne, zjadły mnóstwo. Po raz pierwszy Dorocie nic karmy nie zostało, a miała jej dużo. Rozmawiała ze znajomym, który tam pracuje. Mówił, że będą bardzo konsekwentni w sprawie bezdomnego. Ukrainiec, który zniszczył drzewa ma naprawić szkody. Mówił też, żeby domku nie przenosić, że będą nasadzone gęste krzewy i coś będą robić, aby w pobliżu nie odbywały się imprezy, po których zostają śmieci, puste butelki...itd. Zobaczymy. Ja też chciałabym posadzić jakieś krzewy koło domku. Tam jest cień, więc muszą być odpowiednie, ale to skonsultuję ze znajomą, która jest dobrą ogrodniczką.
Spać mi się chce, bo trochę się zmęczyłam. W dodatku koty śpią tak smacznie, że tym bardziej odczuwam senność. Mimek śpi na Miszce, obok Gabryś i Frodo, reszta w drugim pokoju. Cisza, spokój, powoli zapominam jak to było, kiedy Bratek łobuzował i uczył pozostałe koty różnych niecnych zachowań. To on był prowodyrem. Kot przemiły, ale nie do opanowania. Jedyny szczupły zresztą w stadzie, no może jeszcze Michasia gruba nie jest. Kocury są bardzo ciężkie, ale w sumie duże, byłyby bardzo chude, gdyby ważyły coś w okolicach 4 kg.