Już piszę........
Byłam oczywiście w odwiedzinach u Marcela, tylko że teraz mam ciężki okres w pracy, wracam późno do domu, najczęściej padnięta i nic mi się już nie chce
Marcel ma się dobrze, śpi na łóżku na poduszkach razem z innymi kotami nad głowami Dużych

Pani mówiła, że on wcześniej spał na fotelu albo na pufie i jakby z zazdrością patrzył na to łóżko, jak inne koty tam się układają, aż w końcu sam się odważył. Kiedy przyjechałam w odwiedziny, to właśnie zastałam go leżącego na łóżku. Poznał mnie i bardzo mocno się przytulił

poleżał trochę na kolanach, a potem zeskoczył i pokazał mi swoje "włości". Marcel wychodzi na ogródek, kiedy jest ciepło wyleguje się na trawie, ale kiedy go zawołają to zaraz przychodzi. Mam wrażenie, że on w swoim dotychczasowym życiu był kotem wychodzącymi i chyba jest z tym szczęśliwy. Nie jestem zwolenniczką wychodzenia kotów, ale pani powiedziała, że Marcel wciąż leżał na parapecie i tęsknym wzrokiem patrzył za okno, że w końcu zaryzykowały i pod kontrolą go wypuściły. Wcześniej kupiły nawet szelki i chciały go nauczyć chodzić w szelkach, ale była to totalna porażka (wiadomo, starego kota nie nauczy się już chodzenia w szelkach, porażka była więc do przewidzenia

)