kasia79 pisze:No i nie zdążyłam ze sterylka
dziś bardzo mnie ciągło na cmentarz pojechałam patrze a tuż przy drodze nawet nie schowana kotka z 4 maluszkami decyzja musiała byc w kilka minut bo zamykano cmentarz -co robic?Mój TZ zapakował kocieta ikotke do transportera i przywiezlilśmy do domu
Mozecie mówic rózne słowa co dla kogo było by leprze ja wszystko rozumiem ale żadno z nas nie nie jest wstanie iść je uspać nie mamy sumienia
Zostaja do odchowania i bede szukać domów no cóż innego mogłam zrobić -niewiem pewnie wiele ale tak podyktowałało sumienie ,teraz koteczka zadowolona najedzona napojona lezy z maluchami w duzej klatce daje sie głaskac i pokazuje maluchy
jutro zrobie zdjęcia
mam nadzieje że wszyscy są zdrowii bedzie dobrze
i stało się to, czego się obawiałam... i przed czym przestrzegałam. Na kilka(naście) tygodni dobrowolnie wyłączyłaś się z pomocy kotkom, które tak samo można przetrzymać po kastracji w transporterze z braku tzw. laku jak kocięta. Tak, wiem, że jestem nieprzyjemna, robię to celowo. I to wcale nie jest idealna sytuacja- kociaki zabiorą domy... a zresztą, było. Sama pisałam.
mam nadzieję, że kotka zostanie wykastrowana przed wypuszczeniem małych i więcej się sytuacja nie powtórzy?
a zachowanie kotki świadczy wyłącznie o tym, że poród to nie jest bułka z masłem. Kolejny argument za szkodliwością rozmnażania. Oczywiście trzymam kciuki, aby nic jej się nie stało.
Skoro tak to wszystko ma wyglądać, są to ostatnie moje słowa w tym wątku, włączając w to podnoszenie.