rany, że tez aż tak daleko to zaszło.
ja to widze tak(dorzucam 3 grosze bo się staram zrozumiec):
na kazdy nacisk jest silniejsza reakcja "na nie".
założę się że było tak, ze ojciec rutki nie był przychylny wzieciu kota.
ale skoro juz jest to niech bedzie "byle problemów nie było" i "o co ci ludzie się czepiają jego córki", a w domu-"coś ty narobiła".
nie jest świadom że jest wiele osób martwi się o niego(czyli jaki jest system forumowych adopcji) a także tego że kociak nie jest jeszcze ich własnoscią.
A ona ambicjonalnie podeszła do tego również wobec ojca, że sobie sam poradzi i kociaka złym nachodzącym ludziom nie odda. I tak rutka miedzy młotem a kowadłem jest plus spora emocjonalność (tak,tak, z samych postów widac).
tak mi się to rekonstruuje całe zamotanie, mozna by przeczekać, czekać na uspokojenie gdyby nie to że trzeba pilnowac kociaka.
Szkoda go..
wierzę że jeszcze bedzie dobrze.