Jadzia nakarmiona, smakowało jej wszystko. O nią jestem nawet spokojna. U Kulek też byłam, Sreberko czekała, myślę, że się najadła.

Kocurków nie było, ale jedzenia zostało, może zjawią się później. Kociej mamusi dałam jeść w krzaczkach. Nie zjadła dużo.


Ktoś przyniósł kotom puszkę Dante. Zostawił taką niezgniecioną, co jest niebezpieczne, w środku był plastikowy widelczyk, wszystko w worku foliowym rzucone obok wejścia do domku. Nie rozumiem tego, bo obok cała masa kontenerów na śmieci. Posprzątałam wszystko, zawiozłam głęboką i stabilną miskę na wodę. Przyda się też ptakom.
Aha, rano podjechałam do lecznicy i zawiozłam Lilce trochę jedzonka, surowego mięsa również, ona to bardzo lubi. Myślę, że za tydzień będzie już na wolności.