CatAngel pisze:Ile Czarek był w nowym domu, PARE DNI, a to za mało, aby odrazu się zaklimatyzował, to nie jest kot który ma 3miesiace i jest cudny, bezproblemowy, i będzie robił to co pani każe.
Przez te 4 miesiące szukania domu dla Czarka przewinęło się nawet sporo osób które się zgłaszały. I wiecie co, NIKT (poza jego obecnym domem oczywiście) nie był cierpliwy. Ludzie rzucali się na kota, myśleli w większości że to się wpada jak do sklepu po chleb, po prostu bierze z półki i się ma. I zero problemów poza tym z kotem nie ma.
Na początku była pewna pani, która uważała, że czarny kot będzie pasował do jej stylu. Ubierała się na czarno i w ogóle była dystyngowana i elegancka. Zażądała, żeby Czarka odrobaczyć bo ona się inaczej nie dotknie, więc karmicielki jeździły gdzieś wieczorem żeby zdobyć środek, potem zaaplikować. W końcu zjawiła się, żeby stwierdzić że jak chce Czarka wziąć na ręce to on ucieka i sobie pojechała.
Potem była inna pani, która przyszła nagle bo zobaczyła że jest ogłoszenie na drzewie. Chciała kota dla dziecka. Czarek tu także wykazał się pewnymi obawami, pani rozczarowała się dodatkowo że kot duży a nie mały i rozkoszny, stwierdziła że się odezwie innego dnia i oczywiście nie odezwała się.
Kolejna rodzina zadzwoniła pewnego dnia o 18 że przeczytali ogłoszenie i będą za godzinę po kota. Przyjechali z dzieckiem. Zaczęło się łapanie czarnego kota nocą, oczywiście bezskuteczne. Dziecko płakało, kot uciekał, państwo się zwinęli ("może innego dnia") i tyle ich było widać.
Po drodze miałem różne podejrzane pytania o koty - jakiś handlarz małymi zwierzętami do mnie pisał. Znalazłem jego dane w internecie (on pisał anonimowo, ale podał telefon, który kiedyś podał też na dogomanii) i jak napisałem do niego zwracając się po imieniu i nazwisku to się wystraszył (taki miałem cel zresztą).
Innego dnia napisała do mnie pewna dziwna dziewczyna, jak odkryłem na jej profilu na jakimś portalu - zwolenniczka neopoganizmu, studiująca do tego na dziwnych kierunkach, która koniecznie chciała czarnego kota. Pisała do mnie kilkakrotnie, zawsze chciała wysłać po kota swoich rodziców albo brata, ale w końcu nikt nie odzywał się mimo zapowiedzi.
W końcu pojawiły się ogłoszenia na Allegro i Czarek został "kupiony" (to było tego samego dnia kiedy latica namówiła znajomego na DT). Pani która chciała Czarka była zdecydowana, sympatyczna, ale niedoświadczona a chciała kota przy braku wiedzy o kotach i małym dziecku (a właściwie mini-żłobku i kilku takich dzieciach) w domu - karmicielki odradziły jej taką decyzję na razie.
Po drodze były jeszcze różne drobne epizody. Speitshka chciała Czarka, ale jej współlokatorka nie zgodziła się. Miałem też sporo maili od osób, które co prawda kota by nie wzięły, ale przejmują się i pytają co się z nim dzieje. To nawet miłe było.
No i na koniec ta ostatnia nieudana adopcja, z której Czarek wrócił z powodu braku cierpliwości do zwierzęcia.
Dopiero obecny dom miał inne podejście. Ma cierpliwość, zapewnia spokój i dobre samopoczucie kota. Widać że to inne (w stosunku do powyższych) podejście procentuje.
To tak mnie jakoś natchnęło na to podsumowanie

Adam