» Śro sty 10, 2024 10:31
Re: Koty z Hucianego Grodu cd.
Moja sąsiadka, Grażyna ma karmnik na parapecie i tam przylatują sikorki. Kupuję im słonecznik, bo Grażyna prawie nie wychodzi z domu.
Dzisiaj mam bardzo ciężki dzień. Mimka zawiozłam do lecznicy. Taksówką, bo on jest ogromny. Będzie musiał być uśpiony na badania, bo po dobroci się nie da. To strachulec jakich mało, bardzo płakał w torbie. W ogóle to miałam problem, żeby go złapać. W nocy zabrałam miski, rano koty były głodne, ale dostały jeść, kiedy Mimek był już zapakowany. Nie wiem, co mu jest. Zauważyłam, że wchodzi do kuwety, siedzi tam chwilę, a urobku żadnego nie ma. Zatkał się ? Jednocześnie powąchał posłanko i się na nie wysiusiał. Na parapetniku też coś było, ale czy to on zrobił? Pojęcia nie mam. To osiem kotów na stanie, trudno coś zaobserwować. Były też takie rozwodnione plamki krwi na posłanku. Mimek nie wyglądał jednak na cierpiącego kota, miał apetyt, trochę biegał za światłem laserka, ale nie chciałam czekać dłużej. Odbieram go po południu, mają zrobić wszystko, co trzeba. Byłam w lecznicy, a targ jest stosunkowo niedaleko, więc poszłam po ziarno. Pan był, ale musiałam czekać, aż wypakuje towar i wróciłam na piechotę z kilkoma kilogramami ziarna. Uff! Mam zapas na kilka dni. Gołębie przyleciały, jest ich teraz nieco mniej, kawki też jadły. Zmęczona jestem, ale przynajmniej coś załatwiłam.
Dorota jest u Kulek. Na razie nakarmiła Sreberko, która zjadła bardzo dużo i kocią mamę, ale ona zjadła niewiele. Teraz Dorota poszła nakarmić Lilę, czekam na telefon, czy kotka przyszła. Zimno jest straszne, ale świeci słońce. Zapowiadają, że to koniec wielkich mrozów. Oby.
Aha, jest Lila pod podłogą i ładnie je. Dorota jej pilnuje.
Wczoraj odrobaczyłam Bąbla. Było to tak. Przyniosłam kuchenną wagę, postawiłam kota na niej, bo trzeba było dobrać dawkę preparatu. Położyłam Bąbla na kanapie, otworzyłam pyszczek, włożyłam tabletkę. Kot łyknął pięknie, oblizał się, zwinął w kłębek i zasnął. Żaden problem. Za parę dni go zaszczepię.