Patmol pisze:ale co z tĄ karma robią? przecież sami jej nie zjedzą.
On ma jakieś stado kotów, które nie kastruje. Pożyczał od nas łapke i miała załatwione kastracje ale nigdy żadnego kota oficjalnie nie przywiózł. Chodzą słuchy, daj Boże by nie prawdziwe były, że potrafi i u nas miot czy kota zostawić. Za rękę nie złapałam. Kiedyś, gdy tych kotów sporo doszło, powiedziałam,że zamontował mąż mini kamery na kotłowni i stołówkach oraz innych strategicznych miejscach. Że wyśledzimy tego kto podrzuca i zaskarżymy. O dziwo spokój był przez jakiś czas . Może to tylko zbieg okoliczności.
P.T.zawsze chwali go ,że taki dbający o bezpańskie koty na swym terenie. Kiedyś wygadała się ,że wcześniej brała karmę i oddawała wszystko synowi bo ...nasze nie jedzą tego. Poza tym są już zaopiekowane. Bardzo się na nią udarłam za takie krętactwo. Mówiąc ,że to karma nasza a ja puszki daję do nerek, które ona dostaje. Suche też winna sypać. O wszystko się upomina a tutaj oddaje żarcie nasze. A ja muszę kupować mokre i suche, gdy jej syn sobie osiedlowe koty okrada.
Na chwilę wydawało się ,że będzie "normalnie". Tak się wydawało. Bo teraz wypłynęło nowe.
PS nie napisałam,że wydaje się mi ,że Sonny dziś w nocy bawiła się piórkami i piłeczkami. Poszargane i przestawione było. Do tego nie chowa już głowy jak indor, pchając ją w posłanie gdy wchodzimy. Patrzy ciekawie na nas. Bardzo ją koty interesują. Grucha do Sorrunia. Podobny jest do "kolegi" co przed jej dziurą wysiadywał.