Nie lubię gdy mi pękają skorupki pod stopami. Staram się omijać ale chodzę po chaszczorach i plątaninie badyli i bluszczu, liściach zaległych... Jakbym nie stawiała stóp zawsze coś mi się trafi.
Też przenoszę ślimaki z chodników, drożynek na pobocza i trawniki. Mam też stałych spotykaczy. Taka moja wyobraźnia. Bo gdy idę 15 minut wcześniej na wysokości jednej z klatek mija mnie żuczek pędzący w swoich sprawach. Z reguły prawie w tym samym miejscu.

Zadziwiające. Ale teraz go wypatruję.
Mam też ślimaki co przy deszczu włażą na wieko skrzyni na piach. Miałam odruch zdjęcia bo to jakiś kamikadze. Jak to to zlezie. Zostawiłam. Ale wracając z lasu nie było już żadnego. Jeszcze jeden opóźniony wisiał na liściu bzu. Więc pewnie tak się wdrapują i zdrapują

.
Gdy wyjdę później nie spotykam też wiewiórek. Jest jedna malusia jeszcze o wypłowiałym futerku i kiepskim ogonku.
W domu trzymamy się. W przepastnej szafie znikły w tajemniczy sposób podkłady

Kasi. Nawet nie zauważyłam, jak babcia wyczyściła zasoby.

Muszę się na nowo zaopatrzyć. Rita, niedobrzyca, lubi się z nią drażnić. Babunia sterczy na tej swojej szafie i drze japę jak żarła jest czas. O ile w tamtym roku nie schodziła z parapetu zewnętrznego gdy ładnie było. O tyle teraz nie włazi tam wcale. Sukcesem jest jej przeniesienie się do budki drapaka stojącego pod oknem. Czasem mam chęć dotknąć wystającego ogonka czy łapki ale nie denerwuję jej. Choć po prawie 2 latach patrzy na nas bez plucia jadem. Sukces

Gaduła się okropna zrobiła.
Ritunia jutro ma umówioną wizytę. To taka obrażalska panna i cwana jak diabli.
Lewuniowi jakby lekko przysychało. Ma w środę wyjazd.
Teoś skończył antybiotyk dziś . Kapsułki cud bierze cały czas. Czekamy na termin "po antybiotyku" i robimy badania i USG. Wydaje się lepiej czuć. Nawet futerko mu się zmieniło na miękkie. Powrócił awanturnik. Cieszy i nie cieszy. Spokój werbalny choć był. Teraz to warki i buczenia i "ataki" zza węgła.
W lesie spokój. Niech tak zostanie. Choć Iga bardzo mało je. Widze przemykające koty. Jest sporo stołówkowiczów. To się chyba nigdy nie skończy.