Z Amelka troszke lepiej, pozbierała się trochę dziewczyna ale nie bardzo chce jeść. Dzisiaj juz 6 dzień bez jedzenia a Amelka tylko podchodzi do miski liźnie cokolwiek i odchodzi
Na razie biedna na kroplówkach jedzie.
Z dobrych wieści to wczoraj do domu tymczasowego trafił Pamir ale ma tylko czas do połowy lipca, do dt pójdzie tez bezdomna kotka z kociętami z Dymin najprawdopodobniej jutro.
Kolejka oczekujących na tymczas troszkę sie ruszyła ale to i tak ciągle cała masa kotów ktorych nie ma gdzie umieścić
Do tego po rozliczeniu ostatnich rachunków z lecznic zupełnie lezymy finansowo
Wczoraj jak pojechaliśmy z Gemem po Pamira to oczywiście musialam znalec malutkiego pisklaka. Leżał na ulicy koło okienka do piwnicy gdzie mieszkają sobie koty. Gniazda nie było widać, były podejrzenia, ze jest na dachy bloku ale Gem powiedział, ze nie wejdzie bo ma lek wysokości.
Pojechalismy z maluchem do Ptasiego Azylu. Pan doktor Wróblewski powiedział nam jak się zajmowac małym, powiedział też, ze nie przezyje dwóch dni. W trakcie rozmowy podło jeszcze zdanie, ze nawet jak przezyje to nigdy już nie wróci na wolność. Dostałam troszke specjalnej mieszanki dla ptaszyska. Podkarmiam go też robakami z zoologa, takimi na ryby. Wcina jak oszalały a w zaszdzie to ciągle jest głodny i ćwierka sobie. strasznie fajny jest szczegolnie jak rozkłada skrzydełka i otwiera dziubek, zeby go karmi. Wg specjalisty jest to muchołówka lub kopciuszek
A to ptaszysko we wlasnej osobie
