Jest nieźle. Kicia daje się od czasu do czasu głaskać. Najczęściej lubi siedzieć w otwartych drzwiach tarasu albo na zewnątrz ale blisko drzwi. Na szczęście nie warczy na inne koty. Wczoraj, nie przedwczoraj miała bliskie spotkanie z Przydrożnym, który czuł jej obecność ale ponieważ się wcale nie odezwała to tylko poniuchał z daleka i sobie poszedł.
Rozczuliła mnie dziewczynka któregoś dnia. Zdarzyło mi się ugotować sobie porządny obiad, taki z ziemniakami. Ziemniaków ugotowałam więcej żeby były tez na następny dzień.

Niestety koty się nimi baaaardzo zainteresowały. Szczególnie Czarnusia i Puchatek zaczęli po prostu je wyjadać z garnka. Mogłabym to zrozumieć gdybym utłukła kartofelki z masełkiem ale to były same ziemniaki w całości. Wyglądało to dość kuriozalnie (nawet starałam się zrobić zdjęcie) ale w sumie było bardzo smutne. Te biedne koty w poprzednim życiu musiały jadać suche kartofle

ciekawe co jeszcze.