Niniejszym z radością informuję ciocie, że Kimisia wcina z apetytem, mruczy jak traktor oraz łazikuje po całym domu opanowawszy trasy przelotowe, boczne uliczki i różne ciemne podłóżkowe zakamarki

ma też kilka ulubionych miejsc wypoczynku i relaksu
Wołowinka jest mniam, serca też, rybka jest wieeelkie mniam, chrupki jemy po uprzednim namoczeniu ich i dodaniu odrobiny whiskasa juniora (niestety, to jedyna z mokrych karm jaką mała ma ochotę zjeść, ale dostaje niewielkie ilości, więc nic jej nie będzie). Sporo je, sama się dopomina jak zgłodnieje, kamień spadł mi z serca.
Moje początkowe obawy, że będzie taka trochę niedotykalska i żyjąca swoim życiem rozwiały się szybciutko. Kimber po prostu początkowo musiała obejrzeć całe mieszkanie, rozpoznać swój teren, sprawdzić zakamarki - i nie miała wtedy czasu na przytulanki i zawracanie jej głowy sadzaniem na kolanach
Teraz testuje na ile będzie można Dużej wejść na głowę

na razie wystarczy jeden słodki miauk i Duża leci dawać jedzonko, bierze na rączki i nosi księżniczkę po mieszkaniu albo mizia
Moje kociaste chyba przyjęły do wiadomości, że Kimber ma specjalne prawa (co się objawia głównie w podsuwaniu jej najlepszych kąsków oraz nieustającym mizianiu, kiedy inni nie mogą się o to doprosić

), z pokorą znoszą obelgi i obsztorcowywania: " nie masz swojej miski ? nie wyjadaj dziecku Ty gruby baranie, zjadłeś to wynocha z kuchni

" "zostaw jej tę myszkę, nie masz innych myszek do zabawy, jak Cię pacnę zaraz ośle jeden

" Potem je oczywiście przepraszam, mówię jakie są cudowne i że bardzo je kocham - "ale macie pamiętać, że Kimi trzeba się opiekować". Patrzą na mnie z minami: "ale my wiemy, wiemy

" No
