Domki znalezione, hurra;-)

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim

Post » Pon paź 15, 2007 21:29

policzylam! po 81 albo 82 popakowalam w malutenkie karteczki ;)
co do dzisiejszej dawki, to poszlo gladko, w trakcie zabawy moj misiek zlapal tadka a ja otworzylam pyszczek i siup kuleczki do srodka! mysle, ze prawie wszystkie zostaly polkniete. pare na podniebieniu i zabkach bylo, ale sie maly zaczal oblizywac i chyba wszystko tym samym wciagnal :)

vadliszka

 
Posty: 203
Od: Wto wrz 18, 2007 16:32
Lokalizacja: szczecin

Post » Pon paź 15, 2007 22:02

Z tego co czytałam i biorąc pod uwagę konsultowane z weterynarzem kuracje jakie przechodziły zagrzybione kocięta pod naszą opieką to wskazana jest 6-8 tygodniowa kuracja Orungalem.
Te dwie koteczki, które mamy w łazience biorą Orungal już 3 tygodnie i zaczęły ładnie porastać futerkiem.
Jeszcze ze 3 tygodnie przyjmowania leku przed nimi :(
Poprzednim razem chodziliśmy do weta co jakieś 2 tygodnie na pokazanie futerka i postępów leczenia, wtedy też ustalana była nowa ilość kuleczek, ale też podawaliśmy im Orungal przez jakieś 2 miesiące.

Jeśli macie dość wysoką odporność to nie powinniście złapać grzyba od Tadka.
Po prostu lepiej ograniczać jego kontakt z rzeczami, które ciężko będzie wyprać - tak mi się wydaje.
Przedmioty typu dywan, kanapa itp można zdezenfekować przy pomocy lampy UV biobójczej - to nie nasz pierwszy i pewnie nie ostatni przypadek grzybicy i coraz poważniej zaczynam rozważać zakup takiej lampy, ale niestety codzienne koszty leczenia, żywienia itp nie przybliżają nas do tego.
Nie chcę namawiać do złego, ale wydaje mi się, że jeśli zachowacie kilka zasad to wspólne spanie będzie możliwe.
Musielibyście spać w czymś zakrywającym jak największą powierzchnię ciała, w skarpetkach, mieć dodatkowe prześcieradło, które łatwo można zwinąć i wyprać i po prostu to wszystko często prać - tak mi się wydaje.

I oczywiście pod warunkiem, że nie boicie się panicznie grzybicy i bierzecie pod uwagę, że trzeba będzie kupić maść i kilka razy się nią posmarować :wink:

Ale równie dobrze możecie się przed nim zamknąć - popłacze, na pewno będzie mu przykro, ale przywyknie.
ObrazekObrazek

kotalizator

 
Posty: 1761
Od: Wto lut 27, 2007 14:33
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon paź 15, 2007 22:58

posmarowalam mu lapke i zmiane nad oczkiem. nie protestowal i nie lizal. tak patrzylam i stwierdzilam, ze bardzo male te zmiany sa w sumie..zaraz zaczelam sie z nim bawic myszka, obudzila sie w nim bestia i lata teraz jak szalony a lapka juz wyschla :)

orungalu mamy pudeleczko z 4 kapsulkami, czyli na 40 dni. oby grzybol juz sie zmyl do tego czasu, jak nie to dokupimy. tego imaverolu to starczy na wiele, wiele dni, bo mamy tyle ile sie w szklance miesci, a tadek ma tylko dwie malutkie zmiany.

ustalilismy, ze przez te 10 dni do kontrolnej wizyty nie bedziemy razem spac w nocy. nie boimy sie grzybicy, z czulosci nie zrezygnujemy ani ze wspolnego czytania ksiazek na kanapie ;D problem w tym,ze nasz tadek w nocy pcha sie na poduszke i na glowe i spi miedzy nami, wiec nawet kombinezon nic nie da :/ a w ciagu dnia po prostu bedzie jak bylo, tylko bedziemy prac czesto. na szczescie dywanow nie mamy- tylko mamy dywanik rybe w lazience, ale on hops do pralki i juz czysty. podlogi mamy z paneli, i tak jak pisalas, bedziemy je zmywac woda z octem. kanape mamy z ikei i ze zdejmowanym okryciem, wiec tez szybkie pranie i gotowe. w sumie to nie ma w naszym domu takich rzeczy, ktorych nie daloby sie jakos umyc, wyszorowac czy wyprac. zamilowanie do minimalizmu w kwestii meblowania domu poplaca ;P

aaa, no i dzieki kotalizator za wskazowki, rady i cenne informacje! :) teraz mamy taki maly klub walczacych z grzybica. oby jak najszybciej nasze kociaki sie od niego uwolnily.

vadliszka

 
Posty: 203
Od: Wto wrz 18, 2007 16:32
Lokalizacja: szczecin

Post » Pon paź 15, 2007 23:01

sama nie wierze, ze napisalam, ze nie bedzie z nami spal ;P ale jak tak sobie pogadam i popisze, to jakos latwiej mi do tej mysli przywyknac...

vadliszka

 
Posty: 203
Od: Wto wrz 18, 2007 16:32
Lokalizacja: szczecin

Post » Pon paź 15, 2007 23:06

Jeśli macie dużo imaverolu to warto robić wcierki na całym ciele bo zarodniki grzyba są nie tylko na tych miejscach zmienionych.

Po wyleczeniu Tadka sama będziesz mogła udzielać rad :wink:
ObrazekObrazek

kotalizator

 
Posty: 1761
Od: Wto lut 27, 2007 14:33
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto paź 16, 2007 15:13

udalo sie przezyc noc bez strasznych emocji. tadek dostal kolacje i chrupal dlugo.. my sie polozylismy i zamknelismy drzwi czekajac na smutne miauki, ale tadzik byl taaaki dzielny i poszedl spac..rano o 7 wstalam, zeby dac mu jesc a on spal na drapaku grzecznie :)

tylko wydaje nam sie, ze taki troche przygaszony jest..moze to tylko nasze odczucie, bo bawi sie, je i wszystko jest jak dawniej, a jednak..
ale bedziemy walczyc i nie pozwolimy mu sie smucic :)
tego imaverolu tak duzo mamy, ze faktycznie straczy na cale cialko. tak wcierac wacikiem jak w te miejsca ze zmianami, tak?

kocham malego bardzo, kurde. jest naszym malym futrzastym szczesciem.

a jak u was postepy z adopcjami? czy czekacie, az dziewczynki beda juz zupelnie zdrowe?

vadliszka

 
Posty: 203
Od: Wto wrz 18, 2007 16:32
Lokalizacja: szczecin

Post » Wto paź 16, 2007 18:49

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

vadliszka

 
Posty: 203
Od: Wto wrz 18, 2007 16:32
Lokalizacja: szczecin

Post » Śro paź 17, 2007 21:24

Hurra hurra! Mrówa znalazła sobie człowieka;-) Jej człowiek czeka aż w Poznaniu aż będę mogła tam zajechać jakoś za 1-2 tyg. Wszystko dzięki mojej kochanej siostrze tam studiującej i zbiegowi okoliczności. Dziewczyna (miała kota 12 lat, umarł z powodu cukrzycy) świadoma grzybicy Mrówy pójdzie ze mną i z nim od razu do weterynarza, żeby było wszystko wiadomo. Bardzo się cieszę. Bardzo.

Żaba jeszcze (i oby zawsze) wolna od grzybowych strupów czeka na opinię radiologa (po weekendzie będzie). Ta kość udowa wygląda źle. W dwóch miejscach jest po prostu zgięta. Wg wetki albo wada rozwojowa albo złamanie w bardzo wczesnym dzieciństwie (bo nie widać grybszych zrostów). Prawdopodobna decyzja to albo kot będzie miał tak do końca życia (moja mama-lekarz wyrokuje na starość zwyrodnienie stawu biodrowego przez to, że tak chodzi inaczej) albo operacja z łamaniem kości. Ale czy ja wiem, czy można kota tak męczyć? To w dwóch miejscach jest i do tego staw źle ustawiony przez te krzywizny, więc nie wiadomo czy to coś da... Poza tym wciąż czeka na swój domek, bo pani co się odzywała jednak szuka dziewczynki. Dałam jej namiary na Jacka, odzywała się?

Matylda dołączyła do stada przedwczoraj na dzień a wczoraj już na stałe. Niby to nie najlepiej ze względu na grzyba ale po jej zachowaniu widzę, że to i tak za długa izolacja była. Kicia chce się bawić ale ciągle warczy i syczy. Z Żabą nawalają się czasem tak, że aż mi ich szkoda. Tylko, że Żaba nie syczy, nie warczy, nawet uszu po sobie nie stawia jak Matylda... Chyba powinnam pozostawić docieranie się w spokoju - niech się dzieje samoistnie. Tak poza tym to jej status w naszym domu wciąż jest niewyjaśniony. Z jednej strony coś nam mówi, żeby ją zostawić a z drugiej masa wątpliwości o ilość kotów w domu, stosunki międzykocie itepe itede... Ktoś jest w stanie coś poradzić?

Kernel natomiast wyluzowany, bawi się wespół z maluchami, czasem je dopada i wylizuje dokładnie a one się cieszą i mruczą. Oczywiście czarne bo Matylda to jeden wielki syk i wark (choć teraz śpi rozłożona na moich kolanach i wygląda przesłodko...). Farba natomiast potrafi już spać (czujnie) na kanapie gdy maluchy broją po pokoju, potrafi nawet przejść obok nich (co prawda dość szybko ale jednak). Dziś jednak przegrała z Matyldą;-)
Leżała sobie na kanapie. Mati wskoczyła na górę i zatrzymała się jakieś 10cm od nosa Farby. Farba w syk więc i Matylda sobie syknie. Farba wark a Matylda nic, stoi dalej. Tylko nastroszyła się nieco. Farba syko-wark i odskok do tyłu prawie spadając za kanapę. Matylda niewzruszona stoi dalej. Farba zwiała do kuchni na szafę;-)


Vadliszka, co do grzybicy to my z Matyldą spaliśmy (tzn ona z nami;-) ) i rzeczywiście grzyba złapaliśmy. Jednak jak stan Matyldy zaczął się polepszać a my co tydzień zmienialiśmy jej posłanko i naszą pościel smarując się Clotrimazolum to i nam przestały się pojawiać nowe plamki a stare powoli zanikają.

Kotalizator napisz co tam u Ciebie i maluchów :-)
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

shenn

 
Posty: 175
Od: Wto wrz 11, 2007 7:18
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro paź 17, 2007 21:24

podnosze, kociaki szukaja domkow!

vadliszka

 
Posty: 203
Od: Wto wrz 18, 2007 16:32
Lokalizacja: szczecin

Post » Śro paź 17, 2007 21:33

Ah, zapomniałabym - Vadliszka! Tadek jest przepiękny! Ach ach jakże szkoda, że nie został z nami;-) Ale złapałam się już kilka razy, że jak Matylda przebiegała to myślałam, że to Tadek;-)
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

shenn

 
Posty: 175
Od: Wto wrz 11, 2007 7:18
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro paź 17, 2007 23:45

U nas jakoś leci, kotki powoli porastają.
Czarno-biała wstępnie ma już dom, oddamy ją za jakieś 2-3 tygodnie, wtedy minie 6 tydzień kuracji Orungalem.

Może jakoś w przyszłym tygodniu będziesz miała trochę czasu około 10?
TŻ podrzuciłby kociakom więcej Orungalu i Imaverol, spróbowalibyście złapać tamtą kocicę.

Żadna kobieta w sprawie kotki do nas nie dzwoniła, no może poza tą, którą "spotkała dzisiaj wielka tragedia, bo kotkę rozjechał samochód i szuka nowej" i oczywiście nadal ma zamiar kotkę wypuszczać.

Ja bym Tobie doradzała żeby kotki sobie nie zostawiać, jeśli tylko ma szansę na dobry, odpowiedzialny dom.
Gdybym kiedyś wiedziała, że znalezienie dobrego domu naprawdę jest możliwe to z pewnością nie mielibyśmy tylu kotów i moglibyśmy pomagać innym kotom efektywniej.
To jednak Twoja decyzja - przemyśl ją pod kątem wydatków, relacji panujących pomiędzy kotami, które już są i czy obecność kolejnego kota nie utrudni Tobie działania gdy np kiedyś w przyszłości znajdziesz kolejną kocią sierotę, której nie będziesz mogła zostawić na pastwę losu.

Shenn, koniecznie przeliczyć dla kociaków nową dawkę Orungalu.
41 kuleczek na 1 kg kota, ale tak jak widzisz - vadliszce zalecono nawet 80 kuleczek na 1 kg kota.
My dajemy teraz po 50 kuleczek.
ObrazekObrazek

kotalizator

 
Posty: 1761
Od: Wto lut 27, 2007 14:33
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw paź 18, 2007 13:06

a tak zachowuje sie nasz tadek, cala prawda o kotach :)

http://www.wyczes.net/podglad/949

vadliszka

 
Posty: 203
Od: Wto wrz 18, 2007 16:32
Lokalizacja: szczecin

Post » Sob paź 20, 2007 11:01

Widziałam już ten film, ale i tak jak zwykle mnie rozbawił :D
Takie zachowanie znam niestety aż za dobrze.
Jedną kotkę mamy taką, że jak ją z siebie zrzucam to jest wręcz obrażona i siłą i przemocą domaga się miejsca na mnie, często w nocy budzi mnie lizaniem po twarzy, rękach, mruczeniem do ucha - najbardziej lubi spać na klatce piersiowej. Nie mam jednak sumienia jej pogonić, bo to bardzo wyjątkowa kotka, najmądrzejsza i dla niej nic nie ma takiej wartości jak właśnie przytualanie, głaskanie itp.
ObrazekObrazek

kotalizator

 
Posty: 1761
Od: Wto lut 27, 2007 14:33
Lokalizacja: Szczecin

Post » Nie paź 21, 2007 22:19

Film jest świetny:D Nasz Kernel zaczyna intensywne życie około 5 rano ale całe szczęście ma miseczkę zawsze pełną ;)

Czas około 10 będę miała w poniedziałek, ale chyba już za późno na umawianie się na ten dzień. W środę mam tylko jedne zajęcia rano więc o 10.30 powinnam być już spowrotem. Inne dni zupełnie odpadają.

Ciężko nam podjąć decyzję o oddaniu Matyldy komuś. Przez to, że przez długi czas mieszkała tylko w sypialni i tylko nas miała na co dzień strasznie się do niej przywiązaliśmy... To jest taki fajny kot. Przybiegła dziś jako jedyna do drzwi jak wróciłam do domu, śpi na moich kolanach, pcha się na nie bardzo. No i jest tak śmiesznie żarłoczna. Wskakuje na stół, chwyta chleb z masłem i chce uciekać ;-) Ciężko, choć fakty mówią, że nie możemy jej raczej zatrzymać... Ech. Właśnie się tego bałam, przywiązywania się do kociąt :(

Orungal jutro przeliczę jak koty mi zważy wet, bo wagi nie mam i dobre sąsiadki też nie mają:/ Właśnie jutro kontrola grzybowo-świerzbowo-nogowa. Trochę się denerwuję co z tą nogą będzie...
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

shenn

 
Posty: 175
Od: Wto wrz 11, 2007 7:18
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon paź 22, 2007 10:56

sluchajcie, u was tak samo bylo/jest z tym grzybem? od poniedzialku walczymy z lekami. w srode juz wypadlo calkiem fyterko z tej zmiany na lapce i byla tylko taka nieladna, szara, chropowata skora. wczoraj zauwazylam, ze skora juz taka miekka bardziej i ze meszek z futra juz jest :) nie chce sie cieszyc glupkowato, bo wiem, ze tydzien walki z grzybem to malo albo nic, ale widac, ze cos tam sie dzieje. i najwazniejsze- nie przeniosl sie na reszte kota.

wyczytalam tu na miau, ze fajnie kupic taka swiece antygrzybowa. musze u wetki zapytac albo podzwonic, bo podobno super sprawa. aa i jest podobno tez virkon- mozna nim wszystko potraktowac, ciuchy, obicia, podloge, no wszystko.

piszcie co tam u was :)

vadliszka

 
Posty: 203
Od: Wto wrz 18, 2007 16:32
Lokalizacja: szczecin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 11 gości