U starszej części naszego przedszkola również spokojnie i beztrosko. W sprawie starszaków telefonów sensownych zero. Dzwoniła jedna Pani w sprawie Opery do domku,poprzedniego kota zabił samochód i oczywiście chcą, żeby kot nie wychodził ale... chcą kota, który sam z siebie nie będzie wychodził. Niestety takiej gwarancji nie jestem w stanie udzielić, żadnemu kotu. Powiedziałam o zabezpieczeniach, Pani ma się zastanowić i w razie czego dzwonić, jednak nie liczę na ponowny kontakt.
Oda robi ogromne postępy w socjalizacji. Wczoraj udało mi się rozgłaskać ją do tego stopnia, że włączyła traktorek. Aż Opera przybiegła zobaczyć o co chodzi i co rozdają
Zetka trzyma dystans ale przy karmieniu daje się głaskać po każdej części ciała. Wypina dupsko i ociera się o nogi. Jak opędzluje michę znów udaje dzikusa i trzyma dystans

Jest znacznie lepiej, ponieważ nie ucieka już na oślep byle dalej. Nikt jej nie gania więc jeśli stwierdzi, że niema ochoty na kontakt cofa się kilka kroków w tył a ja szanuję jej decyzję. Nic na siłę, jeszcze przyjdzie taki moment, że sama będzie prosiła o mizianki. Futerko bardzo się poprawiło, jest lśniące i czarne za wyjątkiem kilku małych obszarów w okolicy brzucha, ramion i ud. Wczoraj Zetunia mrużyła troszkę oczko, to z uszkodzona rogówka. Na razie obserwujemy ale zastanawiam się nad badaniami w kierunku chlamydii. Koty na podwórku jadły z jednych misek z gołębiami także potencjalnie jest możliwość,że kicia coś złapała


Babcia Zosia










