Dziś stałam przed Figurką i myślałam o Basi.
Nasze koty będą mieć opiekuna, przyjaciela...Wiem, samolubne mocno ale muszę widzeć jakiś sens w tym wszystkim. Oczami mokrymi od łez widziałam w sercu, jak to Basia puka do Raju Bram a po drugiej stronie wierzei cieszą się Nasi Kudłaci.
Starsznie bolą wszystkie odejścia Bliskich.
Myślałam o Basinych synach. Dzieci bez mamy. Kolejne.
To smutne i niesprawiedliwe bardzo.
....
My turlamy się. Dziewczynki jakby lepiej troszkę. Jakby...Aż boje sie cieszyć. Oczka nie wydają się być już tak makabrycznie napuchnięte. Choć jakieś charczenia u Tami nowe słychać. Kuwetka zaliczona i trafiło tam to co powinno. Ku naszej uldze. Janusz się dziś przestrzelił zastrzykiem u Tamuni. Nie ma gdzie je kuć. Nie ma. Płaczą jak je zastrzykujemy. Boli. Oczki na siłę rozchylane też bolą.
Małe wyglądają, jak to Ciocia Chatte obrazowo określiła jak
dzieci z Ugandy... I to jest prawda. Chude, patyczkowate nożynki o wielkich stopach i wielkie brzuszki.
Jedzą. Wolą Gerberki niż paszteciki ale dajemy na zmianę. Dokupiłam dziś kilka Gerberków. Dranie zakamuflowali je gdzieś na półkach. Małe tulą się bardzo do nas i ssają nasze palce, ciuchy... Tamunia ma zwyczaj dotykania paluszkami mojej twarzy, zaglądania zaropiałymi oczkami w moje i cyckania brody. Wczoraj ssała moją bluskę ciumciając . Tasza lubi jak ją się po brzuszku gałszcze. Jak chrabąszczyk wykłada się i czterema łapkami opierając się o dłoń ssie palce. Tami lubi leżeć wtulona w padołek, Tasza w zagięciu nóg. Obie bardzo kontaktu potrzebują z człowiekiem ale ...
Dziś /jutro do weta.Zobaczymy który jest. Jutro na pewno p.Wojtek ma dyżur.
Mania chora .Leżała jak betka wczoraj a z nosa ciekło. Szykowało się jej, szykowało a po szczepieniu wyklarowało zdecydowanie.
Dziczka w klatce też fluczy. Nie je ale u niej zdecydowanie brak wolności szkodzi. Wypuszczę ją w weekend .
Kociska pozostałe leją zdegustowane zakoceniem, wiskiem gówniarzy i innymi atrakcjami.
Cioci Chatte dziękujemy za paczuszki z karmą dla starszaków i malców.

A przede wszystkim za wizytkę.
Zamówiłam dzieciom insulinówki. Ale takie z osobną igłą. Łatwiej nam nabierać z ogólnej buteleczki. Łatwiej dozować małę ilości. Tylko jedna apteka "idzie" mi na rękę i sprowadza retrowe rzeczy.
To przeżytek - usłyszałam w innych. Zapas nam się wykańcza bo dziennie 4-5 idzie. A drałując z malcami do lecznicy mamy również na wszelką wszelkość zapakowane kilka sztuk. Jak zastrzyk zrobić normalną strzykawą jak trzeba podać pół kreski wcisnąć? Muszę też dokupić kropelek do oczek i tolfiny.