
Niestety dziś pani wyłożyła mnóstwo jedzenia jak za pierwszym razem przyszłam to odkryłam 3 mokrego jedzenia i dwa suchego
Potem jak tam podeszłam to było ukryte jeszcze jedno mokre i suche,
a jak przyniosłam domek to jeszcze jedno suche w innym miejscu ukryte.
(Od Beci kotki mają nowy domek jakby co.)
Więc były 4 michy mokrego i 4 michy suchego. Zaniosłam to innym kotom w innym rejonie niestety.
Malutkie gdzieś ukryte mam nadzieję że ich mama nie przeniosła bo jest jeszcze 1 taki biało szary jak ten u 7ksieżyc i jak ta krówka z różowym noskiem. Oj żeby udało się je złapać, nie wiem już co zrobić. Matka coś ich nie woła. A one bez wołania nie wyjdą. Byłam tam też o 19 i ani jednego kota. Żeby jutro nie padał deszcz. Ten biały u mnie siedział i nic nie jadł i chyba by w ogóle nic nie jadł jakbym mu pod nos nie dała. A teraz myślę o tych w szopie jak tam siedzą i mają robale i nic nie jedzą wpadam w panikę.
Te kotki się do mnie przyzwyczaiły bo je karmiłam z ręki. Może to byłby sposób na przybrudzonego noska? Albo facecika?
U mnie najdziksza była ta biała, potem ta z noskiem przybrudzonym, a najłagodniejszy był kocurek i czarno-biała krówka. Ale się im poprzestawiało.
Tak sobie myślę że mam w Warszawie kuzynkę Karolinę też jest fanka kotów i siedzi na tym forum czy to może ty Goyka?
