ale przeciez osoba, ktora ma doswiadczenie z kotami kalekimi z tym doswiadczeniem sie nie urodzila, tez kiedys pierwszy raz musiala przygarnac do siebie kaleke, wiec nie mozna przekreslac kogos tylko dlatego, ze nie mial jeszcze takiego kota. A poza tym koty kalekie wcale nie sa gorsze od tych zdrowych, pelnosprawnych. Potrafia sobie radzic w zyciu znakomicie. Brak lapki moze jest utrudnieniem w niektorych przypadkach, ale nie oznacza, ze cos jest niemozliwe do zrobienia.
Znam osobiscie jednego kocurka, ktory nie ma lapki. Jestem pod wrazeniem tego, jak on radzi sobie ze swoim kalectwem. Skok na szafe? Nie ma sprawy. Tylko ten skok musi byc o wiele bardziej doprecyzowany niz u kota zdrowego, dluzej do skoku sie przymierza, z krotszej odleglosci... Ale zawsze znajdzie sposob, by dostac sie tam, gdzie chce. Nawet znakomicie sobie radzi na szelkach i smyczy, bo lubi wychodzic na spacery.
Pusia tez w mig nauczy sie radzic sobie bez tej lapki i nawet zapomni, ze ja kiedys miala, brdzie zyla tak, jakby juz sie taka urodzila.
Wspomniany przeze mnie wczesniej kot tak sie nieraz zapomina w zabawie, ze chce cos lapac kikutem tej lapki ktorej nie ma, a to juz ladnych pare lat bez lapki zyje. Wyglada to przezabawnie, kiedy Czort siedzi np na drapaku a ktos macha mu przed noskiem wedka czy piorkiem, a on chce to zlapac ta lapka ktorej nie ma

Poprostu dla niego nie ma rzeczy niemozliwych, dlatego czasem tak sie zapomina. Jak na jego drodze stanie jakas przeszkoda to zawsze znajduje jakis sposob na pokonanie jej. I nie wazne, ze nie pokona jej tak samo jak kot pelnosprawny, bo dla Czorta nie jest wazne jak to zrobi, jak do tego dojdzie, ale to, by osiagnac swoj cel.
Wiec mysle, ze nie ma co sie bac i myslec, ze mozna sobie nie poradzic z opieka nad kotem bez lapki
