Zacznę może od tego, że w tej chwili maleńka wpakowała mi się na kolana, pougniatała łapeńkami, włączyła traktorek i słodko zasnęła

.
Noc przebiegła spokojnie, Gadżecik po zamknięciu drzwi zamiauczała niezadowolona, że ograniczam jej przestrzeń życiową, ale nowa pani poszła ją jeszcze wygłaskać i wyprzytulać i maleństwo grzecznie zasnęło w jej ramionach.
Niuniunia z kolei, jak tylko zamknęłam drzwi do salonu, wskoczyła pańci na poduszkę, objęła łapeńkami domagając się swej porcji pieszczot i zasnęła tak jak zwykle, układając swój cudny łebek na moim policzku!!

.
Byłam przeszczęśliwa, że się nie obraziła, tylko przyszła ze mną spać!

(zazwyczaj, jak coś nie jest po jej myśli, obraża się i nie przychodzi do mnie do łóżka). Więc byłam totalnie zaskoczona, że słoneczko moje spało ze mną!
A poranek wyglądał tak: pańcia obudziła się o 7.30, niunieńka odstawiła swój rytuał łuczków, mrauczeń, baranków i zaprowadziła panią jak zwykle do kuchni na śniadanko. Tak jakby kompletnie zapomniała, że za drzwiami śpi jej siostrzyczka

. Zaproponowałam jej przywitanie się z Gagunią, więc chętnie wbiegła do salonu i ... stanęła jak wryta

. Jej "dzień dobry" to były 2 syknięcia, Gadżetka to olała i podbiegła do pani domagając się głasków i kręcąc ósemki wokół nóg

. Niunia uciekła, a gdy ją zlokalizowałam, znów dostałam lanie

.
Gadżetka dostała porcyjkę serka (wyjątkowo lubi) i troszkę mięska (nie bardzo jej podeszło), po czym podeszła do "stołówki" niunieńki podjadając jej mięsko i chrupki, na co niunia się oburzyła i podjadła trochę chrupek Gadżecika i poszła zrobić sioo do kuwety maleńkiej. Więc Gadżecik wszedł do kuwety niuniuni i tam załatwił swoje potrzeby!

.
Przesłodkie to było!
Zaliczyłyśmy już więc 1 śliczną kupkę i dużo siooo

.
Dziewczynki, po tych uprzejmościach rozeszły się w dwóch przeciwnych kierunkach obserwując się wzajemnie, ale bez jakiejś większej urazy

. Gadżecik to kompletny bezstesowiec!

. Parę razy zapraszała niunię do zabawy, ale ta ją obsyczała, chociaż widząc jej szaleństwa, przyglądała się maleńkiej z wielkim zainteresowaniem. Nie dopuszcza, póki co, kontaktu pierwszego stopnia - toleruje maleńką na odległość tak + - 2 m

.
Obserwując zabawy Gadżetki, szeroko otwiera swoje wielkie ślipka i nie wiem, czy jest zaskoczona niespożytą energią maleństwa, czy nie może uwierzyć, że jest jeszcze inny kotek na tym świecie

.
Ogólnie, muszę przyznać, że nie jest źle, choć pewnie sceny dantejskie jeszcze przede mną
Maleńka ma bardzo przyjazny charakter, w ogóle nie ma w niej agresji, akceptuje wszystko i wszystkich. Jest przesłodka i tak ujmująca, ze nie można nijak oprzeć się jej wdziękowi

(nadal mi śpi na kolanach i mruczy

).
Bez problemu przywitała się z moją siostrą, wybawiła i dała się jej wygłaskać i wymiziać

. Odprowadziła ją nawet z podniesionym ogonkiem do drzwi galeryjki

. Ona jest jak żywa pluszowa maskotka

.
No i bardzo chce nawiązać kontakt z niunieńką, ale bez zbytniego narzucania się.
Myślę, że koteczki są na dobrej drodze, by się ze sobą dogadać. Nie atakują się i chyba wzajemnie szanują. Obie są jakieś takie dystyngowane, jak dwie kocie arystokratki

(choć niunia syczy i warczy), ale ogólnie jest dobrze

.
PS - jak Gadżecik się obudzi (ona jest taka cieplutka

) zrobimy pierwsze podejście do pazurków, bo pańcia już ma całkiem przeorane ręce
