
Ponieważ bury koniecznie chciał wyjść z łazienki, pomyślałam, czemu nie, niech się zaznajamia ze stadem.
Z otwartych drzwi natychmiast skorzystał najstarszy kocur.
I gdy zobaczył intruzów - wpadł w szał, zaatakował Burego i Miki.
Cała trójka zdemolowała mi w ciągu paru sekund łazienkę.
Wrzask błyskawicznie przywołał pozostałe koty.
Rozwścieczony kocur zaczął po kolei atakować wszystko co spotkał na swojej drodze.
Sytuacja wymknęła mi spod kontroli. Dopiero jakiejś minucie złapałam go i zamknęłam w kontenerze.
Straty:
- Bury podrapany nos
- ogromny Miki w szoku wcisnął się w szparę między pralką a ścianą o szer. 10-12 cm i siedzi tam zaklinowany. Nie ma możliwości zrobienia mu wyjścia bez kolejno: demontaż umywalki, demontaż zmywarki, demontaż pralki. HORROR
- Ajsza i Kuala mają zadrapania i ubytki futra
- Molly krwawiące ucho
- kociaki siedzą w mysiej norze i wyglądają jak galarety.
- pozostałe chyba bez strat.
Żadne nie przyszło na karmienie.
A ja rano myślałam na nocnym kipiszu w garderabie się skończy.
A to dopiero połowa dnia!