Alarm chyba odwołany

Zaraz zmienię temat. niestety, dymna kotunia musi dziś odjechać do tego potwora, tak jest spisana umowa, w lecznicy czeka jeszcze tri, ale najprawdopodobniej weźmie ją dziś albo jutro znajoma naszej prezeski TOZ.
Problemem jest mały buras, który jest fantastyczny, ale leukocyty w ostatnim badaniu 30 tys.... nie wiem, co o tym sądzić. Chyba trzeba obserwować, bo nie wygląda na to, że coś mu jest. Jest superżywy, ma apetyt. Monika nie za bardzo ma kiedy jeździć z nim po lecznicach, więc przydałby się ktoś, kto nie miałby na głowie stu interwencji i normalnej pracy codziennie. Chyba że jakoś będziemy przy nim dyżurować w Wawie?
Ktoś chętny?
Co do burani - podobno każda z tych kotek była w ciąży, więc najprawdopodobniej ona też miała sterylkę aborcyjną.
Noemik, jeszcze nie dostałam tej dokumentacji.