wyrwali mi ogon...Nesca znów w potrzebie!

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Nie lip 01, 2007 11:00

Natene pisze:Nie.......myśliciel się jakiś ze mnie zrobił....A decyzji nie mogę podjąć sama...
Boję się troszkę.Mam kocurka, pisałam tu kiedyś...agresywny był okrutnie....A od 3 tyg. cud,miód i orzeszki;) (Krople Bacha pomogły najwyraźniej)
Nie jest to kolankowy kotek,ale zakochani znów jesteśmy w nim niepomiernie:)Zastanawiamy się nad towarzyszem dla Diega... Nie bierzemy raczej pod uwagę maluszka, bo takie mają chyba szanse większe na domek... Obawiam się jednak, czy Nesca wytrzyma z takim energicznym wariatem jak nasz Diego...Tym bardziej, że nasz znajdek nie miał od dzieciństwa kontaktu z innymi kotami...I obawiam się czy krzywdy i jednemu i drugiemu nie zrobię dokoceniem...



absolutnie nie chcę Cię namiawiać, bo przecież to Wy będziecie potem z tymi kotami żyć. Ale chciałam się podzielić moimi doświadczeniami z pierwszego dokocenia.
Miałam wtedy Fuksia, około pięcioletniego kotka adoptowanego, gdy miał około 2 miesiące, z podwórka. Fuksio był wypieszczonym i niemożliwie rozkapryszonym kocurkiem. Pewnego dnia pojawiła się około 1,5 roczna Femka, bardzo aktywna i dość zaborcza kotka, też przygarnięta z ulicy. Przez pierwsze dwa dni bałam się wracać do domu. Wprawdzie nie skakały sobie do oczu, łapoczyny były na zasadzie machania przednimi łapkami w odległości około pół metra, ale wrzask przy tym był tak straszny, że oferiary wydawały się absolutnym pewnikiem. Od trzeciego dnia nastąpił przełom. Nie były nigdy zakochaną w sobie parą, ale spały obok siebie, żyły obok siebie i czasami nawet wylizywały sobie uszka i pysie.
Ja nie miałam wyjścia, bo musiałam Femkę zabrać z 20-stopniowego mrozu (została wyrzucona z domu). Ale jak zadzwoniła pierwsza osoba z ogłoszenia, to przeprosiłam i powiedziałam, że kotka już nie podlega readopcji :D
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie lip 01, 2007 11:25

U nas wydawało by się ostra Zośka, poradziła sobie z jednym kocurkiem i podporządkowa go, a teraz w domu jest niby przestraszona kotka, po wielu życiowych przejściach. Zoska chyłkiem chyłkiem chodzi koło niej, łapoczynów nie było, syki sporadyczne.
Z dokoceniem to nigdy nie wiadomo co i jak, czasem kocina tak się stara przypodobać dużym po przybyciu "konkurecji" że kot nie do poznania jest.

Ale widomo trzeba przemyśleć wszystkie za, albo wiem i ponieważ.....

Doruniad

 
Posty: 672
Od: Wto mar 27, 2007 18:59

Post » Nie lip 01, 2007 11:31

Powiem tak...
Po pierwsze, siąpię nosem na sama myśl o tym, co Nesca przeszła...I strasznie chciałabym jej pomóc...Po drugie, Diego ewidentnie się nudzi i jest samotny.
Mnie w domu nie ma 10, 11 godzin w ciągu dnia...Plusem jest to, że mój TŻ pracuje w domu, i to się przez najbliższe 2 lata na pewno nie zmieni...

Tylko po pierwsze, nie chcę kiciaków skrzywdzić, a po drugie...
Mój TŻ to nerwus straszny...krzywdy zwierzakowi nie zrobi...Ale jak mu tu futra furczeć będą, to nie będzie dobrze...;/
TŻ w domu pracuje, ale prace ma taką,że bywają dni, że tyłka od kompa ruszyć nie może....
A jeśli aklimatyzacja Neski trudna by była, to trzeba uwagi....


egh...
Ostatnio edytowano Nie lip 01, 2007 11:33 przez Natene, łącznie edytowano 1 raz

Natene

 
Posty: 70
Od: Śro cze 06, 2007 17:02
Lokalizacja: Gorzów Wlkp.

Post » Nie lip 01, 2007 11:32

dodam jeszcze, że naprawdę nieudane dokocenia zdarzają się bardzo rzadko. Ja mam za sobą cztery, każde inne, jedne łatwiejsze, inne trudniejsze, ale nigdy nie było większeo problemu. A sytuację mam teoretycznie nie do pogodzenia: dwie dorosłe kocice (około 5 i około 7 lat), obie z ciężkawym charakterkiem, jednego rozkapryszonego chłopaka i roczną Zośkę-cholernicę. Są spięcia, ale to nie przeszkadza w układaniu się razem do snu i przewalaniem się czterech futer kołami do góry po dywanie. Wszystkie naraz oczywiście 8)
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie lip 01, 2007 11:46

No i jeszcze jedno: Nesca jest gdzie jest - a my z Gorzowa Wlkp., bez autka... I raczej bez możliwości załatwienia transportu;/
Obrazek Obrazek

Natene

 
Posty: 70
Od: Śro cze 06, 2007 17:02
Lokalizacja: Gorzów Wlkp.

Post » Nie lip 01, 2007 11:50

Natene pisze:No i jeszcze jedno: Nesca jest gdzie jest - a my z Gorzowa Wlkp., bez autka... I raczej bez możliwości załatwienia transportu;/




nie w takich sytuacjach udawało się transport z dwóch różnych zakątków kraju zorganizować.

Ale poczytaj wątki na temat dokoceń. Wszyscy Ci powiedzą, że kot żyjący samotnie wśród Dużych, nawet najbardziej kochających, to kot samotny. TŻ wytrzyma, najgorsze to 2-3 dni, a tak to można zorganizować, żeby to był akurat weekend.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie lip 01, 2007 11:57

Kusiciele :>


O dokoceniu myślę już od jakiegoś czasu...Z początku TŻ powtarzał tylko : a damy radę finansowo?

Gdy mu pokazałam historię Neski, zapytał : To kiedy przyjeżdża?


Poczekam...Powinien wrócić za parę godzin...Chyba zrobie mu dobry obiadek jakiś
:twisted:
Obrazek Obrazek

Natene

 
Posty: 70
Od: Śro cze 06, 2007 17:02
Lokalizacja: Gorzów Wlkp.

Post » Nie lip 01, 2007 12:07

Natene pisze:Kusiciele :>


O dokoceniu myślę już od jakiegoś czasu...Z początku TŻ powtarzał tylko : a damy radę finansowo?

Gdy mu pokazałam historię Neski, zapytał : To kiedy przyjeżdża?


Poczekam...Powinien wrócić za parę godzin...Chyba zrobie mu dobry obiadek jakiś
:twisted:




koniecznie zrób obiadek i uściskaj TŻ-ta od cioteczek forumowych :D :D

a co do kosztów: w przypadku dokocenia tylko jednym kotem, wzrost kosztów jest niezauważalny. Coś o tym wiem: do stanu czterech potforooof dochodziłam baaardzo stopniowo :D
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie lip 01, 2007 12:22

O dokacaniu naczytałam się już tyle, że zgłupiałam lekko:) Wydaje mi się, że to dobry czas na taki ruch...Co prawda jesteśmy na dorobku, niemajętni i ogólnie rzecz biorąc młodziaki pod każdym względem...To jednak czas chyba taki akurat na drugą kicie...
Dziecka na razie niet, w najbliższym czasie nie planujemy..I po pracy mogę szaleć z kociakami ile wlezie...
Co prawda już słyszę jak rodzice TŻ marudzą..>Ale jak 2miesieczny Diego znalazł się na naszej wycieraczce to tez marudzili( mieszczuchy- nawet chomika nigdy w domu nie mieli)...

jak mnie zobaczyli na wycieraczce z kotem i kocem, bo powiedziałam, że ja zostaje z kotkiem to nie mieli innego wyjścia :>

A teraz, po tym jak sie wyprowadzili na nowe mieszkanko, gdy teściu przychodzi, to najpierw pyta: gdzie kotek, a dopiero nas widzi...Jak my do nich to akcja wygląda tak: otwierają drzwi i pada pytanie: a czemu bez kotka????? :>
Obrazek Obrazek

Natene

 
Posty: 70
Od: Śro cze 06, 2007 17:02
Lokalizacja: Gorzów Wlkp.

Post » Nie lip 01, 2007 12:26

Natene pisze:O dokacaniu naczytałam się już tyle, że zgłupiałam lekko:) Wydaje mi się, że to dobry czas na taki ruch...Co prawda jesteśmy na dorobku, niemajętni i ogólnie rzecz biorąc młodziaki pod każdym względem...To jednak czas chyba taki akurat na drugą kicie...
Dziecka na razie niet, w najbliższym czasie nie planujemy..I po pracy mogę szaleć z kociakami ile wlezie...
Co prawda już słyszę jak rodzice TŻ marudzą..>Ale jak 2miesieczny Diego znalazł się na naszej wycieraczce to tez marudzili( mieszczuchy- nawet chomika nigdy w domu nie mieli)...

jak mnie zobaczyli na wycieraczce z kotem i kocem, bo powiedziałam, że ja zostaje z kotkiem to nie mieli innego wyjścia :>

A teraz, po tym jak sie wyprowadzili na nowe mieszkanko, gdy teściu przychodzi, to najpierw pyta: gdzie kotek, a dopiero nas widzi...Jak my do nich to akcja wygląda tak: otwierają drzwi i pada pytanie: a czemu bez kotka????? :>



Natene, moja mama kiedyś w ogóle kotów nie lubiła. A po jednym sezonie letnim spędzonym razem na wsi, Femka stała się jej ulubienicą. Mama osobiście latała po mleko dla Femci (takie ciepłe od krowy, które Femci zupełnie nie szkodziło a ona szalała za nim) i od bramy juz ugadywała się z Femcią, że pańcia mleczko kici przyniosła :D
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie lip 01, 2007 12:50

Hmmmmm....nie mogę sie od klawiatury oderwać:>

Tak mnie zastanawia..Podobno w kwestii finansowej dwa koty to niewiele więcej niż jeden.... Choć o pieniążkach w kulturalnym towarzystwie sie nie rozmawia, jednakowoż zapytam;>....bo, w sumie czerwiec i Diego= jakieś 350 zł....:>
kocio moje wybredne- absolutnie żadnego robionego domowego jedzonka!
Czego ja już nie próbowałam?!

Tylko puszki, tylko suche...
No ewentualnie mleczko czasem...jogurty...Jak kupuje sobie to i dla niego muszę, bo dosłownie włazi na głowę....Więc dzielić się muszę przykładnie, bo inaczej to jest obraza majestatu:> A Nesca? Co podjada Neska????
Obrazek Obrazek

Natene

 
Posty: 70
Od: Śro cze 06, 2007 17:02
Lokalizacja: Gorzów Wlkp.

Post » Nie lip 01, 2007 13:02

Ogólnie przy dwóch kotach mniej sie marunuje jedzenia, Zośka wyberdzioch, za to Rudy pylił zupełnie miski, teraz Zośka zakradła się do pokoju gdzie jest Mrauka i wyjadła jej nerkowego żarełka, a podobno wybredna jest :roll:

Doruniad

 
Posty: 672
Od: Wto mar 27, 2007 18:59

Post » Nie lip 01, 2007 15:50

Puk, puk...
ten tego...chyba dobry obiadek zrobiłam...
:oops:

justyna_ebe - mam pare pytań...gdybyś sie mogła odezwać.... :wink:
Obrazek Obrazek

Natene

 
Posty: 70
Od: Śro cze 06, 2007 17:02
Lokalizacja: Gorzów Wlkp.

Post » Nie lip 01, 2007 16:09

Justyna odezwie się pewnie późnym wieczorem lub jutro - teram nie ma zasięgu :wink:
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie lip 01, 2007 16:11

cierpliwości, Justyna miała ostatnio problemy z netem, ale zaraz się odezwie :D
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 14 gości