Kwiatuszki dzisiaj od rana demolowały łazienkę
Energia je rozpierała - biegały, dusiły się, kotłowały, polowały na swoje ogony, właziły do wiaderka od mopa. Od czasu do czasu zatrzymywały się przy misce, żeby popić wody lub złapać kilka chrupek.
Teraz wreszcie po pracowitym dniu padły:
Oswajanie kiciów idzie powoli, bo nie mam zbyt wiele czasu na siedzenie z nimi w łazience. Ale postępy widzę - Sasanka, na początku bardziej bojowa i rzucająca się na rękę, przestała na mnie prychać. Pozwala się brać na kolana, chwilkę posiedzi, trochę sobie patrzymy w oczy i gadamy do siebie. Śmieszne dźwięki wydaje - nie miauki, ale takie piski jak gumowa kaczuszka
TŻ dzisiaj rano wydrapał ją pod bródką - podobno była baaardzo zadowolona.
Narcyz okazał się bardziej nieufny, nadal ucieka przy próbie wzięcia na ręce, prycha i drapie (na szczęscie lekko). Na kolanach nie chce siedzieć, od razu patrzy gdzie by tu czmychnąć. Ale popracujemy nad chłopakiem, myślę, że da się przekonać do przytulania
