Od trzeciej rano drą pierze i kudły. Zamęt wprowadza Mańka bo buczy i wrzeszczy przy byle pojawieniu się innego kota w okolicy. Sama nie jest niewiniątkiem. Potrafi zaatakować inne koty. To powinna być jedynaczka.
Solo rośnie. Zrobił się sprawniejszy. Zaczyna jeść inne dania choć mleczko+gerberek są najulubieńsze. Solo jest przykładem malca, który zaprzecza teorii, że dziecko kocie można wychować na swą modłę. Solo ma swoje zdanie. Nie daje się głaskać. Nie miaukoli. Nie lubi na rączkach i kolanach. Nie szuka kontaktu z człowiekiem. Lubi nas. Bycie blisko jest ok. Ale nie jesteśmy mu do niczego potrzebni. Z kotami dogaduje się pięknie. Choć maja go dość bardzo. Nie ma dobrych manier i ciesze się ,że futra tak reagują na jego bezpardonowe ataki.
Można by było powiedzieć, ,że to ich obecność odpycha go od nas. Ale to nie jest do końca prawdą. Mieliśmy maluszki zapatrzone w gatunek człowieka mimo uwielbienia innych futer. Trafił się nam niezależny, buńczuczny bachorek. Okazuje to na każdym kroku.
Solo nie mruczy. Głaskany czy dopieszczany przez towarzyszy milczy. Słyszałam go tylko dwa razy gdy ugniatał samotnie posłanko przed snem. Oderwany od Mamuni pogodził się z tym szybciusio. Tak mi się wydawało. Bo nigdy intymnych kontaktów nie szukał. Dopóki nie trafiłam na scenę parapetową. Na oknie wylegiwał się Florek. Ukochany wujek. A on podszedł , wtulił się i ...zaczął cycunia szukać pomrukując coś tam pod noskiem. Poryczałam się. Floruś go popędził a on został taki smutaśny. Jakież ja miałam i mam wyrzuty sumienia, że go oderwałam od rodzicielki. Nie pociesza fakt, że prawdopodobnie mogło by już go nie być. Pogoda i miejsce nie sprzyjały dziecku w życiu.
Solunio kocha swoją strzykawkę. Gdy ma na nią chęć wystarczy pomachać mu nią. Ale nie je w naszych ramionach. Staje na przeciw, rozstawia szeroko nożynki i robi lejkowaty ryjek gotowy do ssania. W między czasie jest zajęty wszystkim co się dzieje w około. Solo ma kocie ADHD. Jestem tego pewna.
Fot kilka.
Z ciocią Agrafką podczas pudłowego szaleństwa. Ależ szalał. Osyczany nie przejął się.
W tle cycochy Agrafci. Ta to zawsze je wywala.


Oraz z wujciem Florkiem. Na króciutkich tulankach. Zanim nie podjął próby przegryzienia tętnicy wujaszka.

