W skrócie - USG faktycznie pokazało, że jest guz, który zwęża światło jelita. Jest szansa, że operacyjnyZ konsultacji Jarka Wardęszkiewicza i Ani z Seidla stanęliśmy na tym, że kota stabilizujemy sterydami, które powinny obkurczyć zmianę. Jeśli wszystko będzie ok to za miesiąc kontrolne USG i ewentualna decyzja o operacji. No i tak było jeszcze wczoraj na wizycie kontrolnej u Anki.
A dziś, by Nowy Rok nie zaczął się zbyt spokojnie, Wiedźma do mnie dzwoni, że z kotem bardzo kiepsko, nie chce jeść i nie wstaje

Odczekałyśmy nerwowo do 11,30, bo uznałyśmy, że o tej godzinie Jarek już nas nie zamorduje za telefon i okazało się, że nie ma go w Łodzi

Szczoch był twardy i krwi na cukier nie oddał i już

No więc telefon do Zgierza czy zrobią USG - już po godzinie mamy informację, że nie ma lekarza co umie

Dzwonię do Asa - kolejna lecznica pracująca świątek piątek - pani może mnie zapisać na poniedziałek wieczorem, uprzejmie przez zęby odrzekłam, że dziękuję, ale nie wiem czy kot mi dożyje.

Już całkiem nie wiemy co robić. Postanowiłyśmy chociaż podjechać do Sowy, bo może tam dadzą radę krew utoczyć na ten cukier, opanowanie skoków cukru nie powinno przekraczać możliwości lecznicy całodobowej.
Ewa po raz kolejny podreptała do hoteliku z miską kurczaka i okazało się, że mamy cud Noworoczny - Szczoch wstał i ruszył do michy.
Jutro idziemy z nim rano badać ten cholerny cukier.
Czy leci z nami psychiatra? zdrowe, a zwłaszcza Wiedźma będąca w centrum wydarzeń, to my z tej opieki nad kotami nie wyjdziemy.
Konkluzja jest taka, że w dużym mieście nie ma co liczyć w święto na pomoc w nagłym przypadku weterynaryjnym bazując na klinikach całodobowych, a nasz weterynarz też czasami musi odpocząć.
Szczęśliwego Nowego Roku

EDIT: a do kompletu do hoteliku dziś przyjechały na zimowisko Hasany