» Czw maja 16, 2013 7:00
Re: OTW9-Żuk(*)...a życie płynie z wolna...Foty str.7
Kciuki potrzebne. Mocne.
Tasza jakoś, jakoś...Stara się trzymać.
Tami...Jeśli od dziś zmiany na lepsze nie będzie to już nie wiem. Oczy posklejane, kicha.... Widać, że cierpi. Aż na pysiu ma wżerki z oczkowej wydzieliny. Obie nie załatwiły się nadal mimo codziennych porcji duphalaku, masaży brzuszka. Chyba że gdzieś w kaciku. Janusz dziś poszuka, prztrzepie "dorosłe" kuwetki stojące w pokoju. Tamunia nie miała rano mega gorączki tak jakoś 39,7. Słaba jest i bardzo osowiała. Taszeńka z temp ok. Oczy także pełne ropki się zrobiły i łzawiące. Cieknie jej po chudym pysiu i wygląda jak flejka. Ale patrzy na świat. Tami nie ma jak patrzeć.
TZ w domu to będzie nadzorował. Nie wiem. Mam okres załamki jak zostawiałam je leżące na polarku. Szczególnie Tamusią się martwię.
Dzikunki ok. Pan od trawnika czekał dziś na mnie wytrwale. Ale nie śmiał zaczepić.
Miałam ranek doceniania. Panowie siedzący na ławce i popijający wczesne piwko byli świadkiem mego zmagania się z piwniczniakiem. Gdzieś, w dal przepastną sobie michę wyciepał. Nałowiłam się cholerę prawie w okienko włażąc. Rudy był mega zły i jeszcze na jego pazurki musiałam uważać.
Jak się uporałam z obsługą ruszyłam do posesjowej. A panowie grzecznie dzień dobry mi powiedzieli unosząc radośnie butelki ku niebu. Potem usłyszałam mega pochwałę i obietnicę buziaka za to co robię. Pan jeden zakończył jeszcze radośnie oznajmiając ,że u niego w bloku zamknęli wszystkie piwniczne okienka by kotom nie pozwolić wejść zimową porą. One te szybki ... powybijał co do jednej by zwierz miał schroninie.
Machając ręką na pożegnanie bystro oddaliłam się.
Ostatnio edytowano Czw maja 16, 2013 7:28 przez
ASK@, łącznie edytowano 1 raz

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.