Z nie wieloma moimi tymczasami trzeba było pracować.Od razu były proludzkie, miziaste, kuwetkowe.O Bohuna martwiłam się bardzo, bałam się, że sobie nie poradzę.Wczoraj widziałam okrągłe ze zdumienia oczy mojej siostry, która patrzyła na bawiącego się Bohuna, który potem siedział u mnie na kolanach i mruczał.Jest już podtuczony, ma cudownie miękką sierść i jest kochany.W poniedziałek ma odwiedzić mnie p.Mieczysława, która się opiekuje kotami hucianymi.Nie chce jej się wierzyć, że Bohun jest już prawie zresocjalizowany. Mówiła mi, że był to najbardziej przerażony kot ze wszystkich, które tam były czy są.To cud, że dał się złapać, musiał być bardzo głodny.Biedactwo

Głodny już nigdy nie będzie,musi znaleźć cudowny domek.