

Bardzo się martwię...

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
miauczy kotek pisze:5 marca wieczorem otrzymałam smsa od Pani, która dzwoniła do mnie w sprawie interwencji odnośnie chorego kociaka na jednym z pabianickich osiedli.
Numer telefonu do mnie otrzymała owa Pani od jednej z łódzkich fundacji, która podobno nie działa na terenie Pabianic (?)
Pojechałam na drugi dzień we wskazane miejsce, bez jakiejkolwiek nadziei, że kot tam będzie na mnie czekał.
I jak się zdziwiłam, bo ta kocia bida siedziała w połowie schodów prowadzących do piwnicy i mimo przejawów dzikości czekała na ludzką pomoc !!!
Wygłodzona weszła sama do zwykłego kontenerka, w której umieściłam puszkę whiskasa.
W pierwszej chwili myślałam, że kot jest po wypadku. Cały uśliniony z wykrzywioną mordką i języczkiem z boku.
Po wizycie u lekarza okazało się jednak, że mimo iż to nie był wypadek, stan kociaka jest ciężki.
W jego mordce jest mnóstwo polipów (narośli) przez które młody, roczny kot zupełnie stracił zęby. Wszystko jest napuchnięte i ropiejące. ISTNE PIEKŁO!
Na dodatek lekarz podejrzewa, że mogą to być zmiany nowotworowe:-(
Będziemy się starali ratować kociaka za wszelką cenę! I mamy nadzieję, że tym razem los będzie dla niego łaskawszy, a zmiany nie okażą się nowotworem.
kasia86 pisze:
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 11 gości