Dzięki Kochani za kciuki, dobre słowo i życzenia.
Za niecałą godzinę wychodzę na dopplera by zobaczyć czy ew nic sobie w żyłach nie hoduję.
Wczoraj zaszczepiliśmy Węgielki Molly i Maximka. O dziwo przyjazna Molly dała nam popalić. Zaś dziczący się Maximek spokojnie zniósł zabiegi.
Tami zrobiliśmy badania krwi. Zobaczymy co wyjdzie. Oby tylko była to moja panika. Choć nie do końca tak nic nie wyszło. Jest na antybiotyku bo mocno zaziębiona jest. To problematyczny kot. Ciągle coś i coś. Na skórze , w okolicach ogona, ma jakby łupież. Wetka mówi ,że to uczuleniowe. Czekamy na wyniki.
Wieczór był mocno ruchliwy. Koty głodne były mocniej. Wczoraj oboje pracowaliśmy więc nie miał kto dokarmić stadka w dzień.

Zeżarły wieczorem tony nerek, wątróbki i serduszek. Ostatni hit to kurzęce serca. Maxim je i warczy. Broni miski jak Grunwaldu. "Biedniusia" Molly kradnie na bezczela swoją porcję. Martwi mnie ,że Klementynka jest nie jadkiem. W przyszłym tygodniu będzie powtórka szczepienia więc zobaczymy co i jak.
Nie wiem czy ponownie ich nie poodrobaczać. Choć już były dwukrotnie. Całę stadko było.
Bardzo dziękujemy za paczkę żwiru i Felixów cioci waance. Kurier u sąsiada zostawił gdy byliśmy u weta.
Bardzo, bardzo dziękujemy za wsparcie
