


Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
ASK@ pisze:Źle się czuję. Chyba jednak muszę pomyśleć o prywatnym dopplerze żył głębokich. Nie do końca byłam pewna czy zakrzepica była zakrzepicą. Ale to co w nodze się dzieje wzbudza niepokój. Tyle ,że lekarskie "wizyty" telefoniczne , które odbywam, mogą siać panikę. Za to nikt nie chce wydać mi skierowania do chirurga naczyniowego.
Strasznie rano wiało. Strasznie! Zimny wiatr wdzierał się wszędzie. Musiałam się zapiąć na wszystkie suwaki i naciągnąć oba kaptury. Ale koty były. Moja kolej na las była. Więc wcześniej się na karmieniu zjawiłam. Nie było Pingwina tylko. Ale w lesie... W lesie cisza i o wiele cieplej było. Noc przyniosła zapach żywicy. Wdzierał się wszędzie i drażnił nos. Choć to przyjemny objaw. Jednak woda zamarzła. Musiał być przymrozek. O dziwo szalejący wiatr nie przyniósł wielkiego szumu koron. Delikatnie poruszały się i nie odczuwało się takiego zimna i podmuchów.
meg11 pisze:ASK@ pisze:Źle się czuję. Chyba jednak muszę pomyśleć o prywatnym dopplerze żył głębokich. Nie do końca byłam pewna czy zakrzepica była zakrzepicą. Ale to co w nodze się dzieje wzbudza niepokój. Tyle ,że lekarskie "wizyty" telefoniczne , które odbywam, mogą siać panikę. Za to nikt nie chce wydać mi skierowania do chirurga naczyniowego.
Strasznie rano wiało. Strasznie! Zimny wiatr wdzierał się wszędzie. Musiałam się zapiąć na wszystkie suwaki i naciągnąć oba kaptury. Ale koty były. Moja kolej na las była. Więc wcześniej się na karmieniu zjawiłam. Nie było Pingwina tylko. Ale w lesie... W lesie cisza i o wiele cieplej było. Noc przyniosła zapach żywicy. Wdzierał się wszędzie i drażnił nos. Choć to przyjemny objaw. Jednak woda zamarzła. Musiał być przymrozek. O dziwo szalejący wiatr nie przyniósł wielkiego szumu koron. Delikatnie poruszały się i nie odczuwało się takiego zimna i podmuchów.
Asiu kup szynę Brauna do tej chorej nogi.
MalgWroclaw pisze:Trzymaj się mocno, Asiu. Rodzina – wszystkie ręce na pokład.
ASK@ pisze:meg11 pisze:ASK@ pisze:Źle się czuję. Chyba jednak muszę pomyśleć o prywatnym dopplerze żył głębokich. Nie do końca byłam pewna czy zakrzepica była zakrzepicą. Ale to co w nodze się dzieje wzbudza niepokój. Tyle ,że lekarskie "wizyty" telefoniczne , które odbywam, mogą siać panikę. Za to nikt nie chce wydać mi skierowania do chirurga naczyniowego.
Strasznie rano wiało. Strasznie! Zimny wiatr wdzierał się wszędzie. Musiałam się zapiąć na wszystkie suwaki i naciągnąć oba kaptury. Ale koty były. Moja kolej na las była. Więc wcześniej się na karmieniu zjawiłam. Nie było Pingwina tylko. Ale w lesie... W lesie cisza i o wiele cieplej było. Noc przyniosła zapach żywicy. Wdzierał się wszędzie i drażnił nos. Choć to przyjemny objaw. Jednak woda zamarzła. Musiał być przymrozek. O dziwo szalejący wiatr nie przyniósł wielkiego szumu koron. Delikatnie poruszały się i nie odczuwało się takiego zimna i podmuchów.
Asiu kup szynę Brauna do tej chorej nogi.
A co to jest? Sprawdzę w necie. Na 17 grudnia mam Doppler. Prywata więc muszę wyłożyć forsę. Jednak to zrobię bo muszę wiedzieć. Gdyby nie daj co były skrzepy to nie ciekawa wizja mnie czeka . Normalnie panika mnie dopadła. Obym tylko panikowała.
Wzięłam ponownie mocne leki jakie mi zostały i bardzo pomogły. Ale na rozum też działają
Nie mam sił do funkcjonowania.
Strasznie mnie to przygnębia. Strasznie! Trudno mi się pogodzić z osłabieniem i brakiem kontroli nad ciałem. Godzina krojenia ner dla dzików to tortura. A żyć trzeba.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 456 gości