W kuwetach u wszystkich było ok, Józek z Bono trochę kręcili nosem na mokre, ale jak nasypałam suchego to chętniej jedli, podobnie Malwinka i Lili - tylko trochę poskubały mokre ale suche zjadły. U fipków apetyty dobre

Bono z Józkiem szaleli po szpitalu ale raczej dla zabawy niż walki.
Zibi rozdrapał sobie rankę na karku, zdezynfekowałam, spryskałam nanosrebrem i założyłam mu skarpetkę, którą nosiła Malwinka. Maurycy bardzo entuzjastycznie reagował na zabawę wędką, ale nie chciał dać się głaskać.
Podłogi zamiotłam i na ogólnym umyłam, pranie zdjęłam, wstawiłam i powiesiłam

Wkłady chłodzące u fipków wymieniłam na zimne, wcześniejsze zdezynfekowałam izopropanolem i schowałam do zamrażarki.