Sytuacja jest nastepująca:
Chłopaki czuą się u Angeliki dobrze, nie boją się, są ciekawskie i zwiedzają. Pepe koncertuje... prawdziwie po kocurzemu miauczy, głośno i z pretensjami. Jest obrażony i zły. Dał jednemu po nosie, ale generalnie siedzi w drugim pokoju skąd miauczy przeciągle.
Było smutno. Gisha bardzo przezyła pożegnanie. Ja się rozkleiłam. Nie wiemy co będzie dalej. Wiem, że Angelica nie pozwoli aby któremukolwiek z kotów stała się krzywda.
Specjalnie przygotowała się, aby do poniedziałku nie wychodzić z domu nawet na chwileczkę. Obiecałyśmy gishy, że jeżeli sytuacja naprawdę będzie zła, po prostu zaierze chłopaków z powrotem jadąc do Gdańska. Nie stało się nic nieodwracalnego.
Bardzo potrzebujemy kciuków... Angelica jest zakochana w maluchach, ale wie, że na siłę nic nie mozna robić. One nie boją się ani jej, ani nowego domu, nie wiemy tylko jak rozwinie sie sytuacja jeżeli chodzi o Pepe.
No i bardzo, bardzo mocno przytulam wirtualnie gishę, która teraz nie ma dostępu do netu i której jest bardzo smutno
