Anda pisze:Zauważyłam Cię bo dosyć szokująco zareklamowałaś buranie na zdjęciach.
Potem miałaś ciągłe uwagi do innych.
Chodzi Ci o ten tekst że jakbym nie widziała kotków na żywo tylko na samych zdjęciach to bym sama je chciała zaadoptować? Przecież to był tylko lajtowy żarcik, może niecodzienny, ale na pewno oryginalny.
Nie przypominam sobie bym miała ciagłe uwagi do innych, chyba że masz na myśli wyrażenie swojego zdania, ale to w końcu forum i każdemu wolno wyrazić zdanie. W takim razie każdy z was ma ciągłe uwagi do innych.
Anda pisze: "Ja nieznajomym nie ufam, chocby nie wiem co mówili i już." - masz prawo, ale to nie wróży dobrej współpracy z innymi.
A ja czasami ufam i ma dla mnie róznicę, czy domek jest polecany przez kogoś kogo znam.
No i owszem, domek polecany przez kogos komu ufam- cudowna sprawa, ale Malinchen nie znam w ogóle, i to właśnie jest zasadnicza różnica. Aha, ktoś kogo znam nie równa się ktoś komu ufam, bo znam wiele osób ale co z tego.
"Oczywiście dzwonię do osoby, która mi kota oddała, ale szlag by mnie trafił, gdyby ta osoba chciała jeszcze raz rozmawiać, i oceniać. Chyba że mam wątpliwości i nie umiem zdecydowac sama.Tu chodzi o zaufanie, rozumiesz."
No właśnie, dzwonisz, ale skoro ja nie znam w ogóle DT(nie mowię o kwiatkowej) to się obawiałam że odda bez powiadomienia mnie i bez umowy, skąd mam wiedzieć że powiadomi zanim kota odda, skoro nie znam?
Boję się trochę o los kotów skoro nie znam tej dziewczyny, nie miała przedtem żadnego tymczasa, nie wiem jakie ma kryteria adopcyjne dlatego wolę dmuchać na zimne. Wystarczyłaby rozmowa, mejl itd, żebym była spokojna że odda tym co chcą wykastrować, szczepić i tym co są odpowiedzialni, a nie że jedyne kryterium to bedzie że się ta osobę zna.
I znowu- nieznajomej osobie trudno ufać, nawet jak oddaję kota komuś to zawsze się trochę boje, dopiero po pewnym czasie jestem spokojniejsza, jak kot miewa się dobrze, choc zawsze zostanie ten element niepewności bo w końcu są to obcy ludzie.
Anda pisze:nawet po stu rozmowach, nie jestes w stanie na pewno wiedziec, czy tak będzie jak dom obieca.
no dokładnie o tym mówiłam, to sprowadza się do jednego, nie mozna całkowicie ufać nieznajomym ludziom.
Anda pisze:Nawet najlepszym "wyjadaczom" zdarza się, że kot wraca, albo że dom zrywa kontakty.
Mi wróciły 2 koty, oba na szczęście już są w nowych domach, za to większość domów zrywa kontakty, ludzie jak zabierają kota to jest on już ich, i po okresie przystosowawczym gdy wiemy że kot się zadomowił,ciągłe domaganie się utrzymywania kontaktów nie jest przypadkiem włażeniem komuś do garnków, jak to napisała wczesniej Tiger? Moim zdaniem jest.
Ja również kończę tą dyskusję bo choć podnosi ona wątek to jednak nic nie wnosi do sprawy. Ja mam swoje zdanie, wy swoje.
A i przyznaje rację że takie oddawanie komuś na tymczas nie jest najlepszym pomysłem, ale trzeba chyba spróbować żeby sie przekonać.
Cóż, spróbowałam i nigdy więcej.