Wczoraj w nocy nastapiła eskalacja konfliktu Migdałowo- Dudkowego.
Walka jak wśród dzikich kotów, ba wśród dzikich nie widziałam takiej walki

Waliłam w nich takim małym drapakiem, dechą, bo nie dało rady rozdzielić

Kłaki, podrapany, pogryziony Dudek do krwi

Naderwane ucho, drapnięty na głowie, Migdał naderwany do krwi pazur.
Wg mnie nic nie wywołało konfliktu. Widziałam to dokładnie, to Migał zaatakował. Cisza, spokój, przynajmniej dla mnie. Dla kotów było inaczej. Nie wiem dlaczego. Na bank walka o dominację, ale co wywołuje ataki?
Budrys się rzucił na Migdała podczas walki

Potem Dudek chodził biedny i się chował u mnie, chciał być pomiziany

Po raz pierwszy w tym konflikcie było mi żal jego, a nie Migdała. Kurna faceci
Wyjeżdżam na 1,5 doby, mam nadzieję, ze się nie pozagryzają

Boję się, ze sobie oczy uszkodzą
Potrzymajcie kciuki by ta wczorajsza bitwa im wystarczyła
