Historia o kocie... Szczesciarz odszedl za TM...

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Czw mar 08, 2007 22:20

Och... :( ..........Szczęściarzu...I co teraz będzie :?: :( Czy są jakieś szanse na leczenie tego paskudztwa?
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Czw mar 08, 2007 22:43

Nie wiem... nawet nie zapytałam z tego tego wszystkiego. Te antybiotyki dalej na ten katar z jednej dziurki, moze to dlatego tak sie slimaczy ze nosek guzem zatkany. On sie czuje dobrze, przytył wazy ponad 4 kg, nie widac zeby go bolało cokolwiek. Rozwazano biopsje, ale za bardzo sie nie da, bo to by spowodowało duze krwawienie. Jak moja Lucia miała guzka przy sutku, to szukałam info i wyczytałam, że u kotów nie robi sie biopsji tylko od razu usuwa guz, bo w 90 % guzy sa złośliwe.
Tylko u niego chyba nie da sie tego usunąc.
Gunia i Zulka&Fruzia
Obrazek Obrazek

GuniaP

 
Posty: 3817
Od: Czw sie 05, 2004 20:34
Lokalizacja: Rzeszów

Post » Pt mar 09, 2007 10:48

Gunia, jak będziesz miał trochę czasu dowiedz się na spokojnie (może bezpośrednio od weta) o co chodzi, bo z tego co piszesz (że nie robi się biopsji) nowotwór stwierdzono na oko. Gattara ma Azika z polipami, może to polipy, a nie nowotwór? Gattara mówiła, że jest możliwa operacja polipów (u Azika nie bardzo, bo jego ogólny stan wyklucza) i mnie się też tak wydaje i będę mogła popytać: w Lublinie na Głebokiej zajmują się nowotworami, poza tym u innych wetów...Może trzeba by skonsultować laryngologicznie...Wiem, że to koszty, ale damy radę, tylko żeby jakieś bardziej konkretne informacje były...
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Pt mar 09, 2007 11:58

Gunia Pixie ma rację na oko to wiesz co (chłop w szpitalu umarł), przecież można dopytać innych wetów. W Mielcu jest Tomek M. Gattara chodzi do niego, ja osobiście znam i mogę polecić. Tomek jeździ często na Rzeszów i dalej i jakby co to mu zawrócę głowę, tylko trzeba coś więcej wiedzieć, a w ostateczności do Mielca niedaleko to można Szczęściarza podrzucić do Tomka. W poniedziałek będe na Zabajce to się dowiem kiedy ewentualnie Tomek odwiedzi Klubi jak coś będe wiedzieć to dam znać.
I ma nadzieje, że to będzie rak taki jak u mojej Violki (czyli nic ), a Szczęściarz będzie żył długo i szczęśliwie :) :wink:

Drahma

 
Posty: 1499
Od: Śro kwi 05, 2006 9:00

Post » Pt mar 09, 2007 12:12

:D No właśnie...Ja pisałam w wątku moich "NOWYCH DWÓCH" jak to ostatnio jeden taki zdiagnozował "na oko" FIP-a u Myszkina: że powiększony brzuch, że płyn...#%%&$@#@^%$# :evil: :evil:
Nie przyjęłam tej diagnozy do wiadomości, chociaż bardzo się bałam.
Po rtg i usg wyszło: nie ma płynu, a powiększone, owszem, są narządy wewnętrzne ale to było do przewidzenia przy wirusówce...
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Pon mar 12, 2007 9:21

Gunia co u chłopaka :?: :?: :?:

Drahma

 
Posty: 1499
Od: Śro kwi 05, 2006 9:00

Post » Wto mar 13, 2007 13:47

Podnoszę 8)

Drahma

 
Posty: 1499
Od: Śro kwi 05, 2006 9:00

Post » Wto mar 13, 2007 22:09

Spotkałam Bogusie u weta. Nie ze Szcześciarzem, była z innym kotkiem, ale pogadałyśmy chwilę.
Szczęściarz miał robioną biopsję tej "zdrowszej" dziurki. Stwierdono duży przerost tkanki, na razie nie wiadomo o jakim charakterze. Będzie dobrze :) Jeśli kotek je, przybiera na wadze i bawi sie, to myśę, że to dobry znak.
Obrazek

agnes_czy

 
Posty: 3509
Od: Wto lip 05, 2005 13:48
Lokalizacja: Rzeszów

Post » Wto mar 13, 2007 22:56

Dzisiaj jest 13 :wink: "na przekór" Szczęściarzu :!:

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Śro mar 14, 2007 9:13

Szczęściarzu będzie dobrze :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

Drahma

 
Posty: 1499
Od: Śro kwi 05, 2006 9:00

Post » Czw mar 15, 2007 9:09

Hops :wink:

Drahma

 
Posty: 1499
Od: Śro kwi 05, 2006 9:00

Post » Pt mar 16, 2007 12:13

U Szcześciarza bez większych zmian, Bogusia obiecała opisac ciąg dalszy, tylko pomagała ratowac koteczke jednej starszej pani, niestety bezskutecznie i nie miała siły pisać.
Ten nosek to Szczęściarzowi jakąś kamerą oglądali...

Szukamy domu dla Kreseczki i Kizi, ale nie ma chętnych, wtedy Szczęściarz mógłby mieszkac w domu, a nie w suszarni. Bogusia przyniosła go na góre i grzał sie na słoneczku na balkonie, ale musial potem wrócic na dół ....
Gunia i Zulka&Fruzia
Obrazek Obrazek

GuniaP

 
Posty: 3817
Od: Czw sie 05, 2004 20:34
Lokalizacja: Rzeszów

Post » Pon mar 19, 2007 22:46

Najgorsza rzecz przed narkozą to wielogodzinna głodówka kotka. Ponieważ umówieni byliśmy u Wet na godz.14 więc kotek nie mógł jeść cały dzień .Nie mógł jeść około 8-9 godzin. Było mi go bardzo żal dlatego wstałam o godzinie 4 rano i dałam mu trochę, żeby nie cierpiał. On miał pełny brzuszek a ja nie miałam wyrzutów sumienia .
Wizyty u weta Sz znosi dosyć dobrze pod warunkiem że ma kontakt wzrokowy ze mną.
Ogólne oględziny kotka wypadły pomyślnie .Trochę mi się dostało bo kotek waży już 4,40 kg. Wzięłam sobie do serca słowa weta -muszę zmniejszyć porcje kotkowi -oj będzie trudno.

Narkoza podana .Czekamy trochę. Czas oczekiwania wydłuża się w nieskończoność.
Cel naszej wizyty to: zbadanie dokładniej łapki Sz oraz zrobienie RTG nosa oraz sprawdzenie
sondą co w tym nosie „siedzi”.
Byłam tylko trochę zdenerwowana , bo myślałam, że nic złego Sz już nie może spotkać ponieważ katar jakby się zmniejszył a łapka zachowuje się trochę lepiej. Myliłam się.
Wprowadzono sondę do lewej dziurki nosa /tej zdrowej bez kataru/ i stwierdzono zmiany nowotworowe . Są to narośla w bladoróżowym kolorze z dużą ilością widocznych naczyń krwionośnych. Ilość tych narośli w stosunku do zdrowej tkanki była mniej więcej jak 1: 3.
Próbowano wprowadzić sondę do zakatarzonej dziurki/prawej/,udało się to dopiero po kilku
próbach ponieważ są tam duże zmiany które być może spowodowały niewielkie zniekształcenie tego otworu. Widziałam to na własne oczy na wielkim monitorze. Odebrało mi mowę i siłę w nogach.
Pobranie próbki tkanki nie wchodzi na razie w rachubę ponieważ kotek może dostać krwotoku.
Zadecydowano, że przedłużymy podawanie antybiotyku z osłoną jeszcze o 21 dni.
Los chorej łapki zszedł na drugi plan. W barku jest zwyrodnienie oraz brak mięśni w całej łapce.

Wracamy do domu. Zabieram delikwenta w klatce do domu i czekam aż się wybudzi.
Klatka jest otoczona przez 3 psy i 2 koty. Patrzą z obojętnosią „o znowu coś przyniosła ,ciekawe czy na dłużej czy na chwilę”. Tylko 6 miesięczna kotka nie odstępuje klatki na krok cały czas prychając i pokazując niezadowolenie. Musiałam kotka zamknąć w kuchni, żeby miał święty spokój.

Wybudzony wraca do suszarni. Jestem zdruzgotana.

Na drugi dzień zachowujemy się tak jak zwykle, ćwiczymy mięśnie ćwiczymy chorą łapkę .
Masuję ruszam nią tak jak podczas chodzenia .Cały czas jestem narażona na jego ugryzienia
i podrapania bo żaden kot z własnej woli nie podda się rehabilitacji. Dobrze ,że Sz jest przekupny i chytry na chrupki, które leżą cały czas na widoku .On wie, że po każdej porcji ćwiczeń dostanie jedną chrupkę ale to i tak nie przeszkadza mu fuczeć i parskać na mnie. Muszę się bronić i trzymam go za skórę na karku. Są już widoczne efekty tych ćwiczeń. Gołym okiem widać , że rusza palcami, rusza dłonią. Rusza również łokciem i barkiem, ale minimalnie. Taka rechabilitacji może trwać nawet kilka m-cy. Może mamy czas ,żeby tylko starczyło cierpliwości i siły.

Ja opisuję jego historię a On siedzi 1 metr ode mnie o dopomina się żeby wystawić go na balkon. Tak, tak, od kilku dni Sz przebywa u mnie w domu. Najpierw były to krótkie wizyty potem trochę dłuższe, a od wczoraj jest ciągle .Moje psy traktują go jak powietrze a on ich się nie boi. Starsza kotka udaje, że go nie widzi ,tylko młoda koteczka nie odstępuje go na krok i nie spuszcza z niego oczu cały czas pokazując kto tu był pierwszy i kto tu rządzi. Ale On nie bardzo się boi .
Sz w dużym kontenerze jest wietrzony na balkonie -bardzo to lubi. Pokazałam mu kuwetę skorzystał z niej kilka razy. Większą część czasu spędza w kontenerku lub na parapecie w kuchni, na który sam wskakuje .Pod parapetem.stoi krzesło bo Sz chyba by sam na parapet by nie wskoczył. Lubi leżeć pod kołdrą lecz musi mieć głowę na wierzchu .Ze mną długo nie poleży bo na wersalce jest zbyt ciasno .Większość moich zwierzaków chce się załapać na spanie na wersalce.

Pozdrawiam Bogusia
Gunia i Zulka&Fruzia
Obrazek Obrazek

GuniaP

 
Posty: 3817
Od: Czw sie 05, 2004 20:34
Lokalizacja: Rzeszów

Post » Czw mar 22, 2007 12:50

Szczęściarzu będzie dobrze :ok: :ok: :ok: , Bogusia walczy o Ciebie jak Lwica, więc sie nie poddawaj :)

Drahma

 
Posty: 1499
Od: Śro kwi 05, 2006 9:00

Post » Czw mar 22, 2007 13:30

Bogusiu :aniolek: Szczęściarzu uszy do góry :!: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 9 gości