Po dzisiejszej wizycie u weta:
Guildenstern - zdrowy jak byk, o ile istnieją półtorakilogramowe byki; dostał aniprazol; oczy ok
Rosencrantz - 1,3 kilograma kota; przyjął aniprazol nie bez walki (mam szramę na dłoni, wet również

); oczy jeszcze kroplić, bo zapalenie spojówek wciąż mamy, choć coraz mniejsze
Julka... Ten kotek przyjął na siebie wszystkie plagi

Ma największego tasiemca (podczas wizyty nawet była okazja podziwiać człony wyłażące z doopki - od razu poszły pod mikroskop - nie pytaliśmy, czy tego chcą, czy nie), zatem oczywiście tabletkę aniprazolu dostała (bardzo grzecznie połknęła); ogonek zwichnięty, nie boli, wet powiedział, że to nic groźnego, zagoi się, ale zostanie lekkie załamanie (wygląda na to, że ona już wcześniej miała coś z tym ogonkiem, tylko ja nie zauważyłam

); ale najgorsze, że rogówka prawego oczka jest owrzodzona

wet zapisał maść i aplikujemy od dziś.
Julisia to taki grzeczny, kochany kociak. Nie skarży się, nie narzeka, jak musi dostać lekarstwo, to zjada bez gadania. Moja mama nie mogła się dziś nadziwić jaki to miły koteczek, gdy Jula spała sobie spokojnie na moich kolanach. Zresztą chłopaki też zostały uznane za milusie i bardzo grzeczne.
Ja teraz tylko się modlę, żeby udało się wyleczyć oczko Julki.