Wiem, że droga. Może nie chciało się im beczkę łapać. A może bali się, że zniszczą.
Kolejne absurdy. Ciąg dalszy.
Myślałam, że o kortach wiemy tylko my.
Zastałam taki widok po południu

Upał. Duchota. Woda wylana. Mleko już było skisłe. Tylko Teresa Druga lata z mlekiem. Jak ona dotarła na te zadupie? Jak znalazła ukryte pojemniki? Szła za mną? Była mocno zainteresowana gdzie w lesie jest stołówka. Mleko wlała za to zero konkretów w typie karmy jakiejś ,choćby suchej.
Wczoraj dzwoniła Teresa Pierwsza. Z dużym oporem odebrałam telefon myśląc ,że znowu jakieś kocię chcą mi wcisnąć. Nie o to chodziło jednak. TP prosiła bym koty karmiła bo Druga nie może. A ona z powodu choroby męża też nie jest w stanie. Ze zdziwkiem to przyjęłam, mówiąc ,że cały czas karmię. Nic się nie zmieniło. Nie zostawiam "tylko" im żarcia bo mnie nie stać na kilkaset saszetek rocznie i kilogramy nerek. Nawiasem mówiąc, TP jakoś tak przypadkiem skończyła dokarmiać w momencie końca dopływu mojej karmy. Usłyszałam ,że ... TD stwierdziła ,że ona musi to robić bo ja już NIC kotom nie daję. Cały ciężar dokarmiania spadł na nią

. No, pojebało (sorki) kobietę dokładnie. Widzi mnie co rano. Ucieka na mój widok bo wie co myślę. Bajki opowiada za to przednie.
Nie dyskutowałam. Rozłączyłam się.
Fibuś dziczy się okrutnie po zastrzykach. Było już lepiej teraz ma spadek formy. Dosłownie wpada w panikę na mój czy Janusza widok. Ładnie je i kuwetkuje. Bawi się. W ogóle nie jest zainteresowany zabawami Gabrysiów. A te pokój roznoszą. On ma swoje życie i swoje sprawy. Swoje tempo. Czasem robi noski noski. Czasem brzusiek wystawia nieśmiało. Ale zanim rozluźni się w ramionach jest wielki strach. To trudny przypadek.
Gabrysie dostają Metronidazol więc też mnie nie lubią. Kuwetka jakby lepsza. Ale paniusia wczoraj kupiła nerki i zapomniała wyjąć.

One nie zapomniały. Wyciepały z torby, zeżarły i dziś w kuwecie gnój a nie kupal. Ależ awantura była gdy zabierałam. Nawet krwawe ślady z dywaniku wylizały. W pokoiku, gdy się spotykamy, jest obopólna miłość. Mruczanki, ocieranie, awantura o głaski. Niech tylko wyjdą na wybieg przedpokojowy zmieniają się w bojące potworki! Dwa razy je wypuszczam w ciągu dnia. Lepiej jedzą i śpią.
Pięknie zmienia się Sonny. Taka pluszanka się z niej robi. W dotyku i z charakteru. Nieśmiałek o wielkim uroku.