Wiecie ja jeżdżę do rodziców na działkę w lipcu i sierpniu i Milka wówczas też jest kotem wychodzącym oprócz nocy, zawsze jak my do domu ona też z nami i nie ma miauuuuu siedzi w domu i koniec. Podobnie kić moich rodziców ma lat 11 od tych 11 lat co roku wyjeżdza na działkę z rodzicami (od czerwca do września) i jest oki. Milka i Łatka nie zapuszczają się nigdzie zawsze są na terenie po naszej stronie siatki. Ale to takie inne wychodzenie mam wrażenie
Boję się płochliwości Figi, czy taka "wolność" nie skończy się czymś złym. Pani stwierdziła, że jak ich misio jest za długo na dworze to chodzą i go wołają i szukają, bo się martwią

kwestia ile to jest "za długo". Pani stwierdzila, że oczywiście na początek absolutnie Figa nie byłaby wypuszczana, musiałaby najpierw poznać teren domowy potem podwórko a dopiero potem ewentualne wypuszczanie, tak zrobili ze swoim kocurkiem. Chyba, że by nie chciała wychodzić wówczas będzie tylko w domu. Zależy państwu, aby znaleźć kotka kociolubnego, i tak w wieku do roku czasu - by dogadał się z domownikiem. Mieszane mam uczucia, co poradzę

Szczerze powiem, że koty które bezpiecznie wychodzą wydaje mi się, że są szczęśliwsze, mają namiastkę kociej wolności i niezależności może się mylę. Poczekam na ankietę i zobaczymy. Ale w ogóle nie jestem przekonana co zrobić

może gdyby Figulec był bardziej "spokojny" i stateczny a to takie wariactwo futrzate, tuli się i mruczy a zaraz myka jak tylko na nią się spojrzy no rozdwojenie jaźni jak nic

Jak przychodzi wieczór to z Figi robi się koci flak, wdrapuje się do łóżka do sypialni i można robić z nią co się chce, wtedy jest wyciamkana i wyściskana ile wlezie przez nas wszystkich.