W sprawie Pędzla pisałem kiedyś do pani Anny Dymnej - znanej kociary, jednak odpowiedzi się nie doczekałem (tzn. doczekałem, ale odpisał ktos z jej fundacji, a do niej pewnie mail w ogóle nie dotarł). Natomiast w sprawie Miłki napisałem dwa dni temu do pani Olgi Bończyk - również znanej miłośniczki zwierząt, odpisała parę godzin później...

Niestety tego samego dnia adoptowała inną kotkę, której przeszłość również nie była zbyt kolorowa, ale rozesłała informację i zdjęcia po swoich znajomych
