"Witam.
Piszę w związku z Tosią. Niestety mamy uszkodzoną kartę pamięci w
aparacie, no i ze względów "technicznych" nie mogę załączyć zdjęcia
kotka. Ale proszę mi wierzyć na słowo - ma się świetnie

Jest
zupełnie innym kotkiem niż tydzień temu. Teraz chodzi sobie dumnie po
mieszkaniu z podniesiona głową i... ogonem

Uwielbia być pieszczona i
sama siada na kolana - szczególnie gdy mam na kolanach laptop - pisze na
klawiaturze, a najśmieszniejsze, że próbuje złapać tą strzałeczkę na
monitorze

Nauczyła się biegać i "ślizgać" - w całym mieszkaniu mamy
panele podłogowe i jak Tosia wybiegnie z salonu, przebiegając cały
korytarz zatrzymuje się "ślizgiem" w kuchni

i z powrotem... i tak w
kółko aż się zmęczy. Potem wskakuje na sofę albo kładzie się do swojego
"łóżka" i słodko zasypia. Kiedy chodzę po mieszkaniu, Tosia skacze obok-
niczym małpka albo kangurek. Niestety nie chce korzystać z drapaka-woli
skórzane fotele i sofę

Mimo przeróżnych zabaw nie może "przekonać
się" do drapaka. Przez pierwsze dni chowała się w kąt. Teraz już nie.
Wybraliśmy metodę "na siłę" i cały czas ją głaskaliśmy, nosiliśmy na
rękach i dosłownie 3 dni wystarczyły. Jak wspomniałam, sama przychodzi,
mruczy i chce być głaskana. Póki co je KITEKAT w suchej i mokrej
"wersji" oraz chipsy i takie "gryzaki", chociaż wczoraj dostała mięsko z
warzywkami i też zjadła. Na "po świętach" ma wizytę u weterynarza (chcę
ją zabrać do lekarza, pod opieką którego są zwierzaki moich rodziców-po
prostu mamy do niego zaufanie i nasze zwierzaki są pod jego opieką od
lat. Dokładniej siedmiu, bo tyle ma spanielek rodziców, kotka jest
młodsza) I cieszę się, że Tosia zaczyna reagować na swoje imię, bo
wcześniej-śmialiśmy się z mężem, że "jak do słupa". Ani "Tosia" ani
"kici,kici..." na wszystko była niewzruszona

Teraz wie, że jest
Tosią. I myślę, że jest szczęśliwa.
W następnym e-mailu postaram się przesłać zdjęcie kici"
e-mail od właścicielki Tosi

Chyba możemy być zadowolone
