Rysia robi tak: wskakuje na kolana, wykłada się jak jej wygodnie, ugniata, ładuje baranem łebek na człowieczy tors lub pod pachę i ssie ubranie

.Tak jest kilka razy dziennie
Produktem ubocznym jest po chwili uśliniona odzież, ale co tam wobec tego zjawiska
Urosła i jest teraz największa wśród naszych podopiecznych. Bawi się jak mały kociak. Kradnie kapsle od Tymbarków i gra nimi po podłodze. Włamuje się do szafki z koszem na śmieci i wyciąga np. folię po mielonym indyku z worka na śmieci. Jako jedyny z naszych kotów( inne są nauczone, że po stole nie można chodzić ani ruszać jedzenia z talerzy) wchodzi na stół i z oka nie można z niej spuścić jeśli jest tam jakiś posiłek. Dostała za to przydomek Chuligan
Uczy się szybko, jest bardzo lotna i kontaktowa.
Nie ma nowego wątku, bo w Krakowie dość długo nie było dostępu do sieci u mojej studentki.
Mąż alergik jest w Rysi zakochany. Ja alergiczka od pewnego czasu (i pewnie na stałe) też. Ja się zakochuję bezwarunkowo w każdym kocie którego przygarniam, ale mój mąż mówi otwarcie ,że najbardziej kocha Rysię i chciałby, żeby Weronika zostawiła ją u nas na zawsze w Sieradzu.
Miłość nie wybiera, ale co z córką? To jej kotek. Poza tym,

trzeci kot u alergików?